Drugi trening przed Grand Prix Belgii przyniósł najlepszy czas Lewisa Hamiltona. Z najnowszą ewolucją silnika Mercedesa Anglik wykręcił 1.44,753, zbliżając się na 0,2 sekundy do najlepszego okrążenia w dziejach tej wersji Spa-Francorchamps. Pod koniec sesji niebo nad torem otworzyło się, skracając piątkowe programy przygotowań do wyścigu.
Na początku sesji Sebastian Vettel wskoczył na czoło zestawienia z wynikiem 1.46,405 (supermiękkie). Jego rezultat przebił Valtteri Bottas (też supermiękkie), lecz wkrótce z najlepszym czasem zameldował się Lewis Hamilton (1.45,634), korzystający z opon z żółtym paskiem.
Symulacja czasówki przyniosła podniesienie poprzeczki przez Bottasa (1.45,180) i Kimiego Räikkönena (1.45,015), lecz Hamilton (na fioletowych oponach) odpowiedział rezultatem 1.44,753 i tak pozostało już do końca.
– To był nasz najmocniejszy tegoroczny piątek – zadeklarował wicelider punktacji. – Samochód od początku spisywał się fantastycznie. Podjęliśmy kilka dobrych decyzji jeśli chodzi o ustawienia. Wygląda na to, że rozpoczęliśmy weekend w najlepszy możliwy sposób.
– To nie był łatwy dzień, mieliśmy pewne problemy z ustawieniami samochodu i na początku nie czułem się zbyt komfortowo – komentował z kolei Bottas. – Później było znacznie lepiej, mocno poszliśmy do przodu. Osiągi samochodu generalnie wyglądają dobrze, chociaż jest jeszcze margines, który można wykorzystać.
Na podjazdach belgijskiego toru z pewnością pomogła mocniejsza wersja silnika Mercedesa, zamontowana w obu Srebrnych Strzałach. Pomimo budujących wyników Toto Wolff jest daleki od bagatelizowania Ferrari. – Na dłuższych przejazdach Vettel uzyskiwał lepsze czasy niż ktokolwiek inny – zaznaczał.
Wspomniany przez Wolffa czterokrotny mistrz świata mógł zresztą znaleźć się wyżej w wynikach, na przeszkodzie stanął mu jednak słaby ostatni sektor. Ostatecznie Vettel z piątym wynikiem (1.45,235) znalazł się za Maksem Verstappenem (1.45,225). Podejrzenia rywali co do formy włoskiej stajni potwierdził Räikkönen, podkreślając, że „Ferrari jest znacznie bliżej Mercedesa, niż wskazują na to czasy”.
Sprawdzający alternatywne ustawienia RB13 (z minimalnym dociskiem) Daniel Ricciardo wylądował w tabeli na szóstej pozycji – 1,3 s. za Hamiltonem. – W pierwszym i trzecim sektorze czasy były fioletowe, ale w środkowej części czułem się jakbym jechał samochodem F3 – stwierdził Australijczyk.
Z poprawkami oprogramowania i sprzętu z niezłej strony pokazało się dzisiaj Renault. Nico Hülkenberg wykręcił siódmy, natomiast Jolyon Palmer dziesiąty rezultat. Panów przedzielili Esteban Ocon i Carlos Sainz, skarżący się na kłopoty z mocą silnika. Podobne problemy miał zresztą jego rosyjski kolega z Toro Rosso.
Kierowcy seryjnie nie trafiali w wierzchołek Raidillon. Räikkönen zaliczył tam nawet przygodę, skarżąc się na podsterowność swojego Ferrari. Bottas po przejażdżce krawężnikiem (w innym miejscu, na wyjściu z La Source) zgubił natomiast elementy dyfuzora.
Duet Haasa nie mógł zamknąć DRS-u w swoich samochodach. Jakby mało było zmartwień, Romain Grosjean donosił później, że „czuje jakby jechał po lodzie”, a na koniec wdał się w gierki z Nico Hülkenbergiem. Kevin Magnussen podpadł z kolei Sergio Pérezowi, który oznajmił, że Duńczyk „jak zwykle jeździ brudno”.
Powodów do zadowolenia nie miała ekipa Williamsa. Po porannej kraksie w drugim treningu nie wziął udziału Felipe Massa. Trzeba było zastosować rezerwowe nadwozie i w takim przypadku regulamin narzuca konieczność przeprowadzenia kontroli technicznej dopiero nazajutrz rano. – Stracony dzień. Na pierwszym okrążeniu po najechaniu na krawężnik samochód wpadł w nadsterowność. To był mój błąd i jestem rozczarowany. Jutro będę musiał uczyć się wszystkiego od zera, a wygląda na to, że samochód nie jest tak konkurencyjny, jak byśmy sobie tego życzyli. – przyznawał Brazylijczyk. Osamotniony Lance Stroll zakończył dzień z 17. czasem, mając za sobą jedynie duet Saubera.