Rok temu Lewis nie miał godnego rywala w GP Rosji.

Mercedes obawia się, że bardziej agresywna nominacja opon Pirelli – supermiękkie i miękkie, czyli o stopień miększe niż przed rokiem w Soczi – może na mało szorstkiej nawierzchni rosyjskiego toru przynieść powtórkę z Singapuru. W imię widowiska powinniśmy chyba trzymać kciuki za taki scenariusz, ale w rzeczywistości chyba nie można na to liczyć. Przede wszystkim w Rosji do głosu dochodzi także moc jednostek napędowych, więc nawet ewentualne problemy z trakcją nie powinny przeszkodzić Lewisowi Hamiltonowi i Nico Rosbergowi w rozegraniu wyścigu między sobą.

Przed rokiem w nudnym wyścigu Mercedes zapewnił sobie mistrzostwo wśród konstruktorów i tak samo może być tym razem. Wystarczy zdobyć o trzy punkty więcej niż Ferrari, co raczej nie powinno być problemem. Wówczas wygrał Hamilton, a jeśli tym razem lider punktacji powtórzy ten wyczyn, to przed obroną tytułu powstrzyma go chyba już tylko wyjątkowy kataklizm. Rosberg próbował postawić się Lewisowi, ale popełnił błąd już na pierwszym hamowaniu i po przymusowej zmianie opon przejechał resztę wyścigu na jednym komplecie pośrednich Pirelli. Materiał do analizy dla tych, którzy domagają się bardziej wytrzymałego ogumienia w F1…

Trzeci najdłuższy tor w kalendarzu (po Spa-Francorchamps i Silverstone) nieźle obciąża jednostki napędowe: ponad 60% liczącej 5,8 kilometra pętli pokonuje się z całkowicie otwartą przepustnicą. Mercedes przygotował dla swoich klientów czwarty (ostatni bezkarny) zestaw jednostek napędowych. Nie skorzysta z nich tylko Nico Hülkenberg, który po awarii w Kanadzie jest o jeden komplet z tyłu i próbuje dotrwać do końca sezonu bez kar za nadprogramowe elementy.

Ważne jest to, że są to jednostki w specyfikacji sprzed poprawek na Monzę, kiedy Mercedes wykorzystał całą pulę pozostających na ten sezon talonów na poprawki. Te silniki, które wzbudziły już grozę wśród rywali, przygotowano już z myślą o sezonie 2016, a dostęp do nich będzie miała tylko ekipa fabryczne. Oficjalnie dlatego, że nie zdążono przygotować wystarczającej liczby nowych elementów oraz odpowiedniej ilości paliwa w nowej wersji, wymaganej przez tę jednostkę.

Podobnie dzieje się w obozie Ferrari: tylko Scuderia ma dostęp do najnowszej wersji jednostki, a Sauber dostał teraz silniki w specyfikacji z Montrealu, po wykorzystaniu przez włoskiego producenta pierwszej transzy tegorocznych talonów. Poprawki z Monzy zostają tylko dla Sebastiana Vettela i Kimiego Räikkönena.

Właśnie dlatego McLaren stwierdził jakiś czas temu, że jedynym sposobem na walkę o mistrzowski tytuł jest status zespołu fabrycznego, a nie klienta Mercedesa. Wówczas co prawda nie było jeszcze wiadomo, że w trakcie sezonu 2015 możliwe będzie modyfikowanie jednostek napędowych, ale teraz ta luka (wyszukana przez Ferrari) dobitnie pokazuje różnicę pomiędzy ekipą fabryczną i prywatną.

Tymczasem Honda wykorzystała przed Soczi swoje ostatnie talony, ale przygotowano tylko jeden zestaw nowych podzespołów. Dostanie je Fernando Alonso – nie wiadomo, czy w nagrodę za radiowe komentarze z Suzuki, czy może za karę. Wszak ruszać będzie z końca stawki.

Przy okazji Hiszpan stwierdził, że rozmowy przez radio powinny być prywatne. Ma rację w tym, że mikrofon w kasku kierowcy Formuły 1 to sportowy ewenement, bo w innych dyscyplinach nie słyszymy wygłaszanych na gorąco komentarzy zawodników (pomyślcie, co by było, gdybyśmy mieli nasłuch tego, co mówią piłkarze?). Jednak z drugiej strony słusznie komentuje to Räikkönen, uznany mistrz radiowych tekstów.

– Wszyscy dobrze wiemy, jak działa radio i jest tak samo od lat: każda wypowiedź może trafić na antenę TV i moim zdaniem to dobrze dla widzów, bo transmisja jest bardziej interesująca, jeśli słyszą, co się dzieje. Jeśli chcemy, żeby coś pozostało prywatne, to z łatwością możemy o to zadbać. Prywatność zależy od zespołu i kierowcy – mówi kierowca Ferrari. Racja, i oby realizatorzy nie zaczęli nam nagle od GP Rosji bardziej cenzurować radiowego ruchu.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here