Sezon tradycyjnie ruszy w Australii.

Mam nadzieję, że nikt nie zaplanował sobie jeszcze wyjazdów na sezon 2016, bo aktualna wersja kalendarza, przedstawiona po dzisiejszym posiedzeniu Światowej Rady Sportów Motorowych, znacznie różni się od poprzednich propozycji. Przede wszystkim początek sezonu w Melbourne przyspieszono o dwa tygodnie, przekładając GP Australii z początku kwietnia na 20 marca. Dla zespołów to wbrew pozorom poważna zmiana: dwa tygodnie mniej na przygotowanie nowych samochodów na takim etapie prac jest kwestią życia lub śmierci. Zwłaszcza w przypadku ekip, które nie mają jeszcze potwierdzonych dostawców jednostek napędowych (Red Bull, Toro Rosso, ekipa z Enstone).

Początek sezonu to cztery wyścigi poza Europą: Australia, Bahrajn, Chiny i przesunięta z jesieni Rosja. Odbywają się co dwa tygodnie, zatem potrzebne są cztery osobne wyprawy. Szkoda, dla zmniejszenia kosztów przynajmniej dwa z nich można było połączyć w parę.

Najbardziej kuriozalne części kalendarza to jednak czerwiec i lipiec. Od razu po GP Kanady świat F1 musi błyskawicznie przemieścić się do Azerbejdżanu, gdzie na ulicznym torze w Baku odbędzie się GP Europy. Pośpiech i spore logistyczne wyzwanie, do tego nikt nie wie, jak wygląda infrastruktura na miejscu i przybywa się praktycznie w nieznane. Ponadto wyścig w Azerbejdżanie odbywa się w ten sam weekend co 24h Le Mans, rujnując marzenia Nico Hülkenberga o drugim zwycięstwie z rzędu w całodobowym maratonie.

Lipiec to z kolei aż cztery wyścigi, połączone w pary tydzień w tydzień: Austria i Wielka Brytania oraz Węgry i Niemcy. Dzięki temu wypracowano cztery tygodnie przerwy przed Belgią, rozgrywaną weekend w weekend z Włochami.

Organizatorzy GP Singapuru chcieli oddzielenia od przeniesionej na jesień Malezji, więc. .. wyścigi oddalone od siebie o 300 kilometrów rozdzielono jednym wolnym weekendem. Kompletnie bez sensu, ale przynajmniej Sepang połączono z Suzuką. Później Meksyk nie tworzy już pary z USA, tylko z Brazylią, a sezon kończy się w ostatni weekend listopada w Abu Zabi.

Kalendarz F1 2016:
20 marca – GP Australii
3 kwietnia – GP Bahrajnu
17 kwietnia – GP Chin
1 maja – GP Rosji
15 maja – GP Hiszpanii
29 maja – GP Monaco
12 czerwca – GP Kanady
19 czerwca – GP Europy
3 lipca – GP Austrii
10 lipca – GP Wielkiej Brytanii
24 lipca – GP Węgier
31 lipca – GP Niemiec
28 sierpnia – GP Belgii
4 września – GP Włoch
18 września – GP Singapuru
2 października – GP Malezji
9 października – GP Japonii
23 października – GP USA
6 listopada – GP Meksyku
13 listopada – GP Brazylii
27 listopada – GP Abu Zabi

Inne ustalenia Światowej Rady to m.in zaostrzenie polityki w kwestii wyjeżdżania kierowców poza tor. Dźwięk samochodów ma zostać poprawiony dzięki zastosowaniu dodatkowej rury wydechowej, przez którą przepływać będą wszystkie gazy (i tylko one) wypuszczane obecnie przez zawór upustowy turbosprężarki. To rozwiązanie ma nie mieć wpływu ani na moc, ani na poziomy emisji.

Zaaprobowano także propozycję Komisji F1 dotyczącą kar za przedwczesną wymianę skrzyni biegów oraz nadprogramowe elementy jednostki napędowej. W tym roku nakłada się je jednocześnie, od przyszłego sezonu kary przed kwalifikacjami będą nakładane według kolejności użycia danego podzespołu, a kary po kwalifikacjach według czasu poinformowania delegata technicznego o planowanej zmianie.

Kierowca, który doprowadzi do przerwania procedury startowej, nie będzie już mógł wystartować ze swojej pozycji i będzie musiał rozpocząć wyścig z alei serwisowej, nawet jeśli będzie mógł normalnie pokonać okrążenie rozgrzewkowe.

Wreszcie od sezonu 2017 zakazane zostaną kamery mocowane po bokach nosa. Najwyraźniej FIA nie może sobie poradzić z upilnowaniem, by te elementy nie dawały nadprogramowych korzyści aerodynamicznych, więc łatwiej i prościej jest je zlikwidować.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here