Po pięciu dniach zimowych testów obrońcy tytułu mają na koncie oszałamiające 35 okrążeń. W Bahrajnie na dzień dobry zespół stracił pięć godzin na składanie i dopasowywanie elementów nadwozia (przywieziono dwie wersje, poszukując optymalnej konfiguracji pod kątem chłodzenia), ale na wiele się to nie zdało: po 14 rundach Sebastian Vettel obrócił się i zaparkował na poboczu toru Sakhir. Prawdopodobnie zawiodło to, z czym zmaga się większość ekip, czyli wprowadzone w tym roku „elektroniczne” tylne hamulce. System ma pomóc kierowcom w opanowaniu samochodów z potężniejszymi układami zbierania energii kinetycznej – ich praca ma duży wpływ na charakterystykę hamulców – ale jak na razie jest z tym więcej problemów niż korzyści. Kłopoty mają także zespoły, które przejeżdżają bardzo dużo okrążeń (jak Mercedes), więc co dopiero mówić o Red Bullu…

Świeże problemy mistrzów świata nie są ponoć związane z tym, co trapiło ich w Jerez. – Kłopoty z Jerez zostały usunięte – mówi Vettel. – W takiej sytuacji często pojawiają się kolejne i sądzę, że po stronie Red Bull Racing jest coś do zrobienia – jeśli chodzi o temperatury, niezawodność i ogólne rzeczy wokół samochodu – a także jest coś do zrobienia po stronie Renault. Nie można oddzielać tych dwóch rzeczy, bo jesteśmy zespołem i razem odnosiliśmy sukcesy. Nie jest to początek, na jaki liczyliśmy, ale mamy w składzie mądrych ludzi i na pewno z tym sobie poradzą.

Wiem, że wielu z Was zaciera ręce na wieść o kłopotach Red Bulla. Uwierzcie mi, też chętnie widziałbym parę przetasowań w stawce zamiast panującej od paru lat dominacji. Ale… z jednej strony uważam, że kwestie dotyczące awaryjności też są nieodłączną częścią Formuły 1 – tak jak np. talent czy błędy kierowców – ale z drugiej widowisko byłoby lepsze, gdybyśmy byli świadkami rywalizacji na torze, a nie klęski technologicznej, która nawet uniemożliwia podjęcie walki. Zresztą, cóż warta byłaby porażka Vettela, gdyby winą za wszystko można było obarczyć Renault albo notorycznie przegrzewający się samochód? 😉 Dlatego nie cieszmy się z cudzych problemów i miejmy nadzieję, że liczba defektów co prawda wzrośnie, ale w rozsądnym zakresie. Nienawidzę tych czasów, w których samochody były absolutnie bezawaryjne i do mety dojeżdżało 21 na 22 kierowców, bo Sutil albo Maldonado wypadali gdzieś po drodze z toru…

Jednym z wydarzeń środy na Sakhir był wyczekiwany debiut Lotusa E22 z asymetrycznym nosem. Samochód przeszedł już shakedown w czasie dwóch dozwolonych regulaminem dni „filmowych” w Jerez – choć właściwie jeżdżono tylko drugiego dnia. Pierwszego Pastor Maldonado pokonał jedno okrążenie, dopiero nazajutrz wyjeździł regulaminowy limit 100 kilometrów. Teraz Romain Grosjean mógł tylko pomarzyć o takim wyniku: kłopoty z oprogramowaniem oraz konieczność wymiany baterii ograniczyły jego środowy przebieg do ośmiu okrążeń. Francuz zapowiada, że prace nad ustawieniami trzeba będzie odłożyć dopiero do treningów w Melbourne… W sumie nie ma się czemu dziwić: pracy z nowymi samochodami jest co niemiara, a Lotusowi uciekła jedna sesja.

Pracowity dzień mieli też mechanicy Williamsa (awaria układu paliwowego), Toro Rosso (wyciek oleju) oraz Marussi (problemy z oprogramowaniem i elektroniką). Jaskółką na niebie dla Renault był przebieg Caterhama: Robin Frijns pokonał aż 68 okrążeń, co skłoniło Remiego Taffina do złożenia optymistycznej deklaracji, że od teraz francuskie jednostki napędowe nie będą już sprawiały problemów ich użytkownikom. Pożyjemy, zobaczymy – wygląda na to, że bardzo wiele zależy od chłodzenia i rozmieszczenia podzespołów w samochodzie.

Najlepszy czas dnia uzyskał Nico Hülkenberg, schodząc poniżej najszybszego okrążenia z zeszłorocznego wyścigu (Vettel osiągnął 1.36,961). Wynik niezły, nawet biorąc pod uwagę fakt, że rezultat dający pole position w sezonie 2013 był lepszy o kolejne 4 sekundy z hakiem, a ekipa Force India jako jedyna dzisiaj skorzystała z najbardziej przyczepnej miękkiej mieszanki. Trzeba jednak pamiętać, że to dopiero piąty dzień testów zupełnie nowych samochodów, do tego pierwszy na tym torze – więc nawierzchnia jest jeszcze „zielona”. Sądzę, że tempa tegorocznych konstrukcji nie będziemy musieli się wstydzić – przynajmniej w kwalifikacjach, bo czasy okrążeń w czasówce i wyścigu mogą się różnić jeszcze bardziej niż w minionym sezonie.

Zobaczymy, co przyniosą kolejne dni testów w Bahrajnie. Jak dotąd obraz z Jerez się powtarza: niezłe tempo McLarena, Mercedesa i Ferrari (Scuderia też boryka się z drobnymi defektami), idące w parze z imponującą w dwóch pierwszych przypadkach niezawodnością. Jednak na wszelkie prognozy dotyczące tempa i układu sił trzeba oczywiście czekać – ale tych z Was, którzy lubią się bawić w prognozowanie czasów i chcą powalczyć o fajne koszulki z limitowanej serii Ozoshi, zapraszam do zabawy na Facebooku. W rywalizacji o t-shirt „Mercedes W05” macie czas do czwartku, do 10:00.

Wyniki pierwszego dnia testów w Bahrajnie:
1. Nico Hülkenberg (Force India VJM07 Mercedes) – 1.36,880 – 78 okr.
2. Fernando Alonso (Ferrari F14T) – 1.37,879 – 64 okr.
3. Lewis Hamilton (Mercedes W05) – 1.37,908 – 74 okr.
4. Kevin Magnussen (McLaren MP4-29 Mercedes) – 1.38,295 – 81 okr.
5. Sebastian Vettel (Red Bull RB10 Renault) – 1.40,224 – 14 okr.
6. Adrian Sutil (Sauber C33 Ferrari) – 1.40,443 – 82 okr.
7. Robin Frijns (Caterham CT05 Renault) – 1.42,534 – 68 okr.
8. Daniił Kwiat (Toro Rosso STR9 Renault) – 1.44,346 – 5 okr.
9. Romain Grosjean (Lotus E22 Renault) – 1.44,832 – 8 okr.
10. Felipe Massa (Williams FW36 Mercedes) – bez czasu – 5 okr.
11. Jules Bianchi (Marussia MR03 Ferrari) – bez czasu – 3 okr.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here