Zgodzicie się ze mną, że dominacja Mercedesa jest lepsza niż dominacja RBR? Przewaga ekipy z Brackley jest co prawda przytłaczająca, ale przynajmniej nie brakuje emocji na samym szczycie. Tego brakowało za czasów cudownego dziecka Red Bulla, który bez litości tłamsił nie tylko oponentów z innych zespołów, ale też Marka Webbera. Teraz Lewis Hamilton i Nico Rosberg walczą ze sobą na torze i poza nim – a jeśli komuś tego mało, to zawsze może ekscytować się telenowelą z udziałem zespołowych partnerów i sąsiadów z Monako.

Jesteśmy przyjaciółmi, zawsze nimi byliśmy”. „Nie jesteśmy przyjaciółmi, tylko kolegami z pracy”. „Porozmawialiśmy sobie i nadal jesteśmy przyjaciółmi #noproblem”. Tak wyglądała komunikacja między kierowcami i światem zewnętrznym – dla Nico wszystko było w porządku, Lewis zwęszył spisek i celową, brudną zagrywkę podczas kwalifikacji w Monako. Pewnie jestem w mniejszości, ale dla mnie to był błąd. Trzeba być naprawdę głupim, żeby pokusić się o coś podobnego po tym, jak zrobił to Michael Schumacher w 2006 roku, na tym samym torze. Rosberg jest na to zbyt sprytny i zbyt spokojny – może nawet zbyt miękki?

W ostatniej próbie podczas Q3 obaj – i Nico, i Lewis – hamowali do pierwszego zakrętu osiem metrów później niż na poprzednim pomiarowym okrążeniu. Przed Mirabeau Rosberg zahamował dziesięć metrów później – a pomiar prędkości na końcu sektora (60 metrów przed zakrętem Mirabeau) wykazał, że Mercedes z numerem 6 miał w tym miejscu „na liczniku” o 6,9 km/h więcej niż przy poprzedniej próbie. Różnice aptekarskie, ale w tym sporcie najważniejsza jest precyzja. Tym razem jej zabrakło – ale chyba nie było to celowe działanie. Zresztą sędziowie tak właśnie orzekli.

Hamilton coś tam sugerował dziennikarzom – mówił, że gdybyśmy zobaczyli telemetrię, to też nabralibyśmy podejrzeń. Cóż, sędziowie ją widzieli – a wystarczyła jedna rozmowa z Nico, żeby z powrotem ogłosić się przyjaciółmi. W sobotę Lewis zapowiadał, że w rozstrzyganiu sporów wewnątrz ekipy weźmie przykład z Ayrtona Senny, a dzień później tłumaczył, że tylko sobie żartował. Wolę oglądać jego popisy na torze niż słuchać niektórych wypowiedzi – choć przyznaję, że ożywiają one atmosferę w padoku. Zobaczymy, co będzie się działo w Kanadzie: na tym torze Hamilton powinien roznieść Rosberga na strzępy, ale kto wie – może znów panowie przestaną się przyjaźnić i w gratisie dostaniemy kolejny odcinek telenoweli?

W sumie jesteśmy – dziennikarze, kibice – w doskonałej sytuacji. Ciąg dalszy dominacji Mercedesa będzie oznaczał, że walka między naszymi bohaterami potrwa dłużej, może nawet do końca sezonu. Z kolei jeśli któryś rywal zacznie im zagrażać, zespół pewnie będzie chciał uspokoić swoich asów. Oczywiście nie oznacza to, że emocje opadną, bo gdy tylko Red Bull (na innych jakoś nie liczę…) będzie w stanie skutecznie powalczyć ze „Srebrnymi Strzałami”, to zaczniemy się pasjonować rywalizacją między kierowcami dwóch ekip.

Lewis i Nico będą ze sobą walczyć tak długo, jak Mercedes będzie miał bezpieczną przewagę. W Bahrajnie Rosberg próbował zdobyć przewagę, stosując bardziej agresywne ustawienia jednostki napędowej. W Hiszpanii zrobił to Hamilton. Mercedes zakazał swoim kierowcom zabawy z tymi parametrami, ale nadeszła burza w Monako. Tylko czekać, kiedy dojdzie do kolizji…

– Jeśli dojdzie do nieprzyjemnej sytuacji i wina będzie wyraźnie leżała po stronie jednego z nich, to będzie oznaczało porażkę naszego systemu – w myśl którego mogą się ze sobą ścigać – mówi Toto Wolff. – Wówczas będziemy musieli interweniować i sprawić, że wszystko stanie się bardziej nudne. Będziemy musieli wprowadzić polecenia zespołowe.

Tylko czy to pomoże? Ostateczne decyzje, nawet w przypadku poleceń zespołowych, i tak należą do kierowcy. Prawda, Sebastian?

NOTY ZA STYL: GP MONAKO 2014
Vettel: 8 (średnia nota po 6 GP: 7,00)
Kolejny weekend, w którym mistrz świata był wolniejszy od zespołowego partnera. Lepiej wyszedł mu tylko start – co mogło w rezultacie dać podium, gdyby nie pechowa awaria samochodu.

Ricciardo: 9 (średnia 8,67)
Nie poniósł konsekwencji za słaby start (defekt Vettela i przygoda Räikkönena z Chiltonem dały mu z powrotem 3. lokatę), w końcówce dzielnie próbował ścigać Hamiltona. Największą wartością jest statystyka z kwalifikacji – pięć na sześć razy był szybszy od Vettela, co nawet po uwzględnieniu pecha mistrza świata jest świetnym wynikiem.

Hamilton: 8 (średnia 9,33)
Skończyło się na pogróżkach (mam na myśli wzmianki o czerpaniu wzorców z Senny) i cichej jeździe po drugie miejsce – ożywionej napięciem w końcówce wyścigu, kiedy jakiś paproch wpadł Lewisowi do oka. Tak sobie myślę, że gdyby pierwszy przejazd w Q3 poszedł Hamiltonowi lepiej, to nie mielibyśmy całej kłótni wokół błędu Rosberga…

Rosberg: 9 (średnia 8,50)
Dałbym dziesiątkę, ale w sumie drobny niesmak pozostał… Jak wyżej – gdyby nie świetne pierwsze okrążenie w Q3, to nie byłoby się nad czym zastanawiać. A tak udało się przerwać passę zwycięstw zespołowego partnera i jeszcze do tego podkopać jego morale. W rywalizacji z Lewisem to bardzo dobra taktyka.

Alonso: 8 (średnia 7,83)
Znowu czwarte miejsce – już po raz trzeci w tym sezonie. Zadania nie ułatwiły problemy z ERS tuż po starcie – dopiero przy kasynie, po długim i stromym podjeździe, Fernando mógł korzystać z dodatkowych 160 KM. Do tego momentu spadł za Kimiego i gdyby nie pech zespołowego partnera, tym razem finiszowałby za nim.

Räikkönen: 7 (średnia 6,00)
Nie ze swojej winy stracił szansę na podium. Zdublowany Chilton w myśl aktualnych przepisów wyprzedzał liderów, żeby przejechać na sam koniec stawki, ale w najwolniejszym miejscu toru zawadził o samochód Kimiego i przebił mu oponę. Późniejszego incydentu z Magnussenem można było jednak uniknąć.

Grosjean: 7 (średnia 7,17)
Kolejny kwalifikacyjny triumf w starciu z Maldonado, który w przeszłości z reguły nieźle sobie radził na ulicach Monako. Biorąc pod uwagę charakterystykę samochodu, zdobycz punktowa zasługuje na uznanie – tyle, że jedno miejsce za nim finiszowała Marussia (na torze nawet przed nim…). Przejechał aż 54 okrążenia na supermiękkich oponach, wykonując jedyny planowany zjazd na 23. okrążeniu (na pierwszym kółku zjechał z powodu kolizji z Sutilem).

Maldonado: 6 (średnia 4,33)
Awaria pompy paliwa przed okrążeniem rozgrzewkowym uniemożliwiła Pastorowi wystartowanie w wyścigu. Trudno oceniać weekend tylko na podstawie treningów i kwalifikacji – ale trzymał się z daleka od kłopotów, a czasówkę (jak zwykle) przegrał z Grosjeanem.

Button: 8 (średnia 6,67)
W kwalifikacjach wolniejszy od debiutanta w drugim McLarenie, ale w wyścigu weteran poradził sobie dużo lepiej – trzymając się z dala od kłopotów (poza starciem z Pérezem na pierwszym okrążeniu).

Magnussen: 8 (średnia 6,67)
Szacunek za zdobycie ósmego pola startowego, ale w wyścigu nie ustrzegł się błędów: za wcześnie wyprzedził Vergne’a przy restarcie i musiał go później przepuścić, co wykorzystał Hülkenberg. Później przepuścił jeszcze Buttona, a szansę na lepszą zdobycz punktową stracił nie ze swojej winy – padając ofiarą ataku Räikkönena.

Hülkenberg: 9 (średnia 7,50)
Nico nie wszedł do Q3 – w przeciwieństwie do zespołowego partnera – ale w wyścigu odrobił sześć pozycji. Błysnął przytomnym atakiem na Magnussena i po bezbłędnej jeździe po raz szósty w sześciu startach zdobył punkty. Tylko Rosberg i Alonso mogą się pochwalić taką samą, stuprocentową skutecznością.

Pérez: 6 (średnia 6,00)
Szybszy od Nico w czasówce, ale szanse na wynik prysły już na pierwszym okrążeniu. Stara wyścigowa mądrość mówi, że nie jest ważne, kto doprowadził do kolizji, skoro straciło się szansę na punkty. Niektórzy potrafią unikać kontaktów, inni są zawsze tam, gdzie wióry lecą.

Sutil: 4 (średnia 4,83)
Nadwaga nadwagą, ale regularne kończenie sobotnich zajęć na Q1 nie robi dobrego wrażenia. Do tego dochodzi kontakt z Grosjeanem na pierwszym okrążeniu i błąd przy hamowaniu, zakończony rozbiciem Saubera na szykanie za tunelem.

Gutiérrez: 4 (średnia 5,17)
Skuteczna praca przez cały weekend legła w gruzach na zakręcie Rascasse: Esteban zawadził prawym tylnym kołem o barierę i w dość kuriozalny sposób pozbawił Saubera pierwszych punktów w sezonie. Bolesny błąd.

Vergne : 8 (średnia 6,67)
Błąd zespołu (wypuszczenie Francuza pod koła Magnussena) i defekt układu wydechowego przekreśliły doskonałą jazdę na ulicach Monako. Siódme pole startowe i szansa na duże punkty – czyżbym musiał zacząć się przekonywać do umiejętności Vergne’a?

Kwiat: 8 (średnia 7,67)
Pewnie tak, gdyby nie postawa jego młodszego kolegi z zespołu. Kwiat po raz pierwszy w życiu był w Monako, ale stopniowo „wjeżdżał się” w tor i budował pewność siebie. Nie stracił jej nawet po incydencie na początku czasówki i ostatecznie wbił się do Q3 – nie dał się zdominować partnerowi, który przy takiej różnicy doświadczenia powinien był go zniszczyć.

Massa: 7 (średnia 6,17)
Dzięki Ericssonowi musiał startować dopiero z 16. pola, ale dzięki strategii (nie zjechał podczas neutralizacji i pierwsze 45 okrążeń pokonał na tym samym komplecie supermiękkich opon) wywindował się do punktowanej dziesiątki.

Bottas: 6 (średnia 6,83)
W czasówce nikt mu nie przeszkadzał, ale mimo tego zdołał wywalczyć „tylko” 13. pole startowe. W wyścigu jechał pod koniec punktowanej dziesiątki, dopóki zatarte łożysko MGU-K nie spowodowało zniszczenia silnika spalinowego.

Bianchi: 10 (średnia 6,50)
Wynik życia dla Francuza i przede wszystkim jego zespołu: w 83. starcie Virgin/Marussia wreszcie doczekała się finiszu w punktach, pozostawiając ekipę Lotus/Caterham w roli samodzielnych liderów tej mało chlubnej klasyfikacji. Korzyści finansowe na koniec sezonu mogą być oszałamiające. Dziewiąte miejsce nie było wyłącznie zasługą pecha rywali: odważnie wyprzedził Kobayashiego, a w kwalifikacjach miał nawet tempo na Q2 (gdyby nie problemy z dyferencjałem i żółte flagi).

Chilton: 4 (średnia 5,50)
Na tle zespołowego partnera mocno mizerny wynik, mimo kolejnego poprawienia rekordu ukończonych od debiutu wyścigów. Pozbawił Kimiego szans na podium, w czasie treningów zaliczył przygodę i jak sam stwierdził, wszystko w ten weekend poszło źle. Przykra sprawa…

Kobayashi: 5 (średnia 6,33)
Starał się jak mógł, ale mimo pokonania Ericssona w czasówce, wyścig ukończył daleko za szwedzkim debiutantem. Padł ofiarą własnej broni – ataku w stylu kamikadze, przeprowadzonego przez Bianchiego w Rascasse.

Ericsson: 8 (średnia 6,33)
Barwy kasku nawiązujące do jego sławnego rodaka Ronniego Petersona nie przyniosły mu szczęścia. Marcus nie mógł się odnaleźć na ulicznym torze, a po błędzie w czasówce i kolizji z Massą musiał startować z alei serwisowej. Za to w niedzielę pojechał już bardzo pewnie i w nagrodę wywalczył najlepszy wynik w karierze, finiszując tuż za punktami.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here