Nie tylko ja byłem zdziwiony decyzją o ukaraniu Valtteriego Bottasa przejazdem przez aleję serwisową za kolizję z Lewisem Hamiltonem po starcie Grand Prix Bahrajnu. Sam mistrz świata stwierdził, że to był „incydent wyścigowy”. Po słabym starcie już na pierwszych metrach stracił prowadzenie na rzecz Nico Rosberga, który co prawda próbował ruszyć do okrążenia rozgrzewkowego z dwójki i uratował go system zapobiegający zgaśnięciu silnika, ale kiedy naprawdę miało to znaczenie, ruszył fantastycznie. Lewis mógł się spodziewać, że na 380 metrach prostej do pierwszego zakrętu objedzie go nie tylko bliźniaczy Mercedes, ale także przynajmniej jeszcze jeden samochód. I tak miał szczęście, że Ferrari Sebastiana Vettela wyzionęło ducha przed startem, a Kimi Räikkönen też nie popisał się startem i na dzień dobry spadł za oba Williamsy i Daniela Ricciardo.

Mimo to Hamilton szczodrze zostawił wolną przestrzeń pośrodku i po wewnętrznej przed pierwszym zakrętem, składając się szeroko od zewnętrznej. Gdy dochodził do wierzchołka – tak, jakby nikogo w pobliżu nie było – będący w jego martwym polu Valtteri Bottas nie miał już gdzie uciekać i za późno było, by Fin zdołał wyhamować. Zawodnik Williamsa dostał za to karny przejazd przez aleję serwisową oraz dwa punkty karne (aktualnie ma cztery na koncie). Surowo, bo to jest start i pierwszy zakręt, tu naprawdę wiele może się zdarzyć. Kierowcy muszą mieć oczy dookoła głowy, a sędziom nikt by krzywdy nie zrobił, gdyby z kolei przymykali swoje oczy na ostrzejszą walkę.

Tym bardziej dziwi brak akcji sędziów w odniesieniu do Sergio Péreza, który na drugim okrążeniu koszmarnie zepsuł hamowanie na brudnej stronie toru i przy beznadziejnej próbie ataku na Carlosa Sainza przebił prawą tylną oponę w samochodzie Toro Rosso. Fakt, sam też stracił połowę przedniego skrzydła, ale zrujnował też wyścig swojej ofierze. Łatwo chyba wskazać winnego w sytuacji, w której na hamowaniu po prostej jeden kierowca traci fragment przedniego skrzydła, a drugi ma przebitą tylną oponę. Sędziowie nawet nie zajęli się tym incydentem.

Pamiętacie może zeszłoroczną Grand Prix Meksyku i starcie dwóch Finów? Ich walka skończyła się kolizją wchodzącego od wewnętrznej Bottasa ze schodzącym do wierzchołka Räikkönenem. Prawe tylne koło Ferrari zostało podbite na lewym przednim Williamsa, więc trudno nawet mówić o dojechaniu przez Valtteriego do połowy samochodu rywala. Sędziowie wszczęli dochodzenie, ale uznali, że nikt nie ponosi winy za incydent, który zakończył jazdę Kimiego.

Ciekaw jestem Waszych opinii na temat wydarzeń z Bahrajnu. Kara dla Bottasa i brak chociażby dochodzenia po spowodowanej przez Péreza kolizji (za którą Meksykanin zresztą przeprosił Sainza) to dla mnie brak konsekwencji ze strony panelu sędziowskiego, w skład którego wchodzili w ten weekend Paul Gutjahr, Roger Peart, Mazen Al Hilli (lokalny sędzia) i Derek Warwick (kierowca/doradca).

31 KOMENTARZE

  1. trochę winy za incydent Bottasa i Hamiltona też ponosi Rosberg który jak mi się wydaje zbyt przyhamował w zakręcie, Lewis nie spodziewał się tego i prawie wjechał w niego i dalej już nie miał zbyt dużego pola manewru, przed tym już był rozpędzony i Bottas raczej nie wjechałby w niego gdyby nie spowolnienie Rosberga, kara oczywiście zbyt sroga, można to było spokojnie uznać za incydent wyścigowy chociaż przy braku kary to tylko Lewis poniósłby konsekwencje a to akurat nie byłoby sprawiedliwe ale cóż, w F1 już tak jest przy braku przejrzystych i prostych zasad i zostawianiu sędziom interpretować incydenty w wyścigu, pozdrawiam

    • Coś mi mówi, że na początek powinieneś skończyć kurs na prawko kat.B… Może ew. potem próbowac stawiać tezy. Jakiekolwiek. Bo może miało być kontrowersyjnie ale wyszło po prostu głupio.

      • Coś mi mówi że powinieneś najpierw nauczyć się prowadzić normalnie rozmowę i jakoś argumentować swoje drastyczne stwierdzenia, nie wiem co cię tak poraziło w moim komentarzu ale wydaje mi się że prawo jazdy nie ma nic wspólnego z tym incydentem chociaż podejrzewam że mam prawo jazdy trochę dłużej niż ty, nie wiem też o jakiej kontrowersji mówisz

        • Z hamowaniem Rosberga masz racje. Wygladalo jakby Lewis chcial przeciac linie Rosberga i sprobowac go wyprzedzic po wyjsciu z zakretu. Nie udalo sie bo Rosberg drastycznie zwolnil w szczycie zakretu. Incydent na ktory Botas nie mogl nic poradzic. A komentarzem powyrzej sie nie przejmuj. Zwykly bezargumentowy hejt 🙂

  2. Mam nadzieję, że kluczem do tego wszystkiego nie jest nietykalność aktualnej gwiazdki F1 (moim zdaniem niestety pajacującej) w osobie Hamiltona.

    • To słaby „klucz”, a u Ciebie działa jak wytrych.
      Potrafisz udowodnić tę, jak sugerujesz „nietykalność ?
      Myślę, że nie, a u Ciebie działa „chusteczka haftowana”, cyt.:
      Mam chusteczkę haftowaną, co ma cztery rogi,
      kogo kocham, kogo lubię, rzucę mu pod nogi.
      Tej nie kocham, tej nie lubię, tej nie pocałuję,
      a chusteczkę haftowaną tobie podaruję

  3. Nieumyślność czynu nie zwalnia od konsekwencji.
    Mówię tu o BOT.
    Kierowcy na starcie nie kalkulują dziesiątków i setek możliwych sytuacji.
    To nie komputery szachowe, kombinujące na dziesiątki i setki możliwości do przodu.
    W czasie rzeczywistym, w takiej F1 nawet komputery szachowe nie mają zastosowania, a co dopiero ludzie
    To tak nie jest.
    Kierowcy mają zbyt dużą ilość adrenaliny na starcie. Kombinują, aby jak najlepiej wystartować i ustawić się do pierwszego zakrętu. To jest ich kalkulacja. Co będzie dalej, kto wie ? Na pewno nie kierowcy. Kombinują w bardzo krótkim czasie rzeczywistym. Raz lepiej, raz gorzej.
    BOT niechcący wjechał w HAM. Nikt nie twierdzi, że było inaczej.
    Ale co ma z tym wspólnego HAM ?
    BOT sam powiedział, że jak był zachowawczy w takich sytuacjach, to tracił pozycje. Postanowił nie być i wjechał w chłodnicę HAM. Błąd, niewymuszony błąd. Przecież HAM chłodnicą nie staranował lewego przedniego koła BOT… raczej.
    Konsekwencją była kara.
    BOT nie wyhamował, nie chciał tego, nie przewidział, ect., OK, ok, ale wdupcył się i tyle.
    O konsekwencji sędziowania to szkoda klawiatury, tam są ludzie.

  4. Bottas stracił kontrolę nad bolidem w końcowej fazie dohamowania już przy wierzchołku zakrętu stracił przyczepność co słychać w dźwięku z onboardu bolidu. Według mnie za późno zaczął hamować przez co nie mógł już mocniej zwolnić przed hamiltonem, gdyby nie bolid nr 6 bottasa wyniosło by na koniec toru… Moim zdaniem bardzo dobra decyzja sędziów.

  5. Widać że powrót to starej F1 daje najlepsze widowisko. Czyli bez wspomagania startu bez informowania kierowcy co się dzieje na torze. Jeszcze czas na inne zmiany do dawnej starej formuły by się przydały.

  6. Ale czyż przed poprzedni sezonem nie weszła zasada, że jeśli team nie zgłosi się do sędziów, to oni nie wszczynają dochodzenia z urzędu? Torro Rosso nie pobiegło na skargę, więc niczym się nie zajęli. Mercedes/Williams polecieli i skończyło się jak się skończyło, chociaż moim zdaniem powinien to być incydent wyścigowy – przepis mówi jasno, że wchodząc w zakręt, kierowca musi zostawić szerokość bolidu atakującemu go rywalowi. Hamilton nie zostawił miejsca.

  7. Pan BOT , jedyny Fin którego nie cierpię…. Kara jak najbardziej uzasadniona , przyda mu się żeby ochłonąć …. Myślał o Ferrari ale nie dla psa kiełbasa .Nigdy nie będzie tak dobry jak Kimi RAI! Williams to szczyt jego możliwości….wyżej nie będzie.Nie pasuje do FErrari i Mercedesa… Brak mu tego czegoś co mają HAM, RAI,VET jak i ROS. Jeszcze z 2 sezony i WRC z KUbicą.

    • …z tym raikonenem to przesadziłeś, proszę Cię wytłumacz wszystkim co takiego w sobie niesamowitego ma Kimi? …a rosberg to już wogóle cienki jak „tyłek węża” z całym szcunkiem dla jego rzemiosła, podkreślam – rzemiosła, bo to zwykły rzemieślnik.
      pozdrawiam

  8. Według mnie kara jak najbardziej słuszna bo w wyniku tego kontaktu został uszkodzony bolid Hamiltona który był jednak sporo z przodu. Inne tempo hamowania inny timing to nie mogło się udać. Gdyby otarli się bez żadnych poważniejszych zniszczeń to wtedy wg mnie mógł by to być incydent wyścigowy.

    A co do kolizji Pereza i Sainza to chyba nie pierwszy raz FIA stosuję „politykę” Od dłuższego czasu zdaje mi się że są podwójne standardy karania kierowców z „czołówki” i reszty….

    @Mikołaj Sokół Ci sędziowie mają jakieś dobre „papiery” na sędziowanie czy są to tylko pionki w rekach FIA?

    • Zresztą proszę:
      Paul Gutjahr, kierowca wyścigowy w latach 60., prezes klubów lub związków motorowych w Szwajcarii, prezes komitetu organizacyjnego GP Szwajcarii, sędzia F1 od 1995
      Roger Peart, kierowca rajdowy i wyścigowy w latach 60. i 70., prezes kanadyjskiego związku motorowego, przewodniczący komisji ds. torów FIA
      Dereka Warwicka też przedstawiać?

      • Dla porównania sędziowie z Australii:
        Gerd Ennser, aktywny kierowca wyścigowy, stały sędzia DTM od 2006, sędzia F1 od 2010
        Enzo Spano, sędzia FIA od 2003, członek WSMC
        Martin Donnelly

        • Nie chodzi mi o ich biografie bo to nie wiele mi mówi. Można być świetnym kierowcą ale marnym sędzią. Dlatego interesuje mnie jakie Ci ludzie stwarzają wrażenie? „Januszy” sędziowania czy jednak zdroworozsądkowe?

  9. Trochę mnie ta kara tez zdziwiła, bo nie takie rzeczy, bez sedziowskich konsekwencji, w F1 się widywało a tu bam! Z drugiej strony tak jak LH mógł a nawet powinien sie spodziewać, że jeszcze jakieś auto go dojedzie, tak BOT powinien sie spodziewać, że LH może własnie wykonać manewr dosc ciasno. Dlaczego? Bo to daje bardziej odprostowane przejscie zakrętu nr 2 i 3, czyli – szybsze. Mimo wszystko sędziowie chyba zapomnieli, że to jest poczatek sezonu i nie jest powiedziane, że LH jedzie po swój kolejny tytuł. A tak właśnie został tu potraktowany BOT, jakby doszło do kolizji z walczącym już o końcowe rozstrzygnięcie.

  10. Sam Bottas powiedział, że hamował najpóźniej ze wszystkich, bo niby przyjął taką agresywną strategię, bo za kazdym razem w poprzednich rundach niby go każdy objeżdżał, gdy on sam niby jechał zachowawczo. Bardzo dobrze, że była kara dla Fina z jednego powodu: teraz każdy to opowiada jaki to Nico jest super. Tylko, że oba wyścigi wygrał na pechu Hamiltona, ciekawe czy bez problemów Lewisa tak samo by dominował. Rzadko Niemiec wygrywa czystym tempem, tak to Lewisowi zawsze musi się coś przydarzyć. 50 na 50 to jest wygranych Nico z farta jak GP Monako 2015, gdzie zespół nie powiedział Lewisowi, że Nico nie będzie zjeżdzał, tylko do ściągnęli, bo niby Brytyjczyk tak chciał. Jakby wiedział, że jego team mate nie zjeżdza to też by nie chciał odwiedzać mechaników, którzy zepsuli pitstop – trwał ponad 5 sek – i zabrakło tej 1 sek aby wyjechać znów jako pierwszy.

  11. @Mikołaj, a czy nie jest tak, że na pierwszym okrążeniu panują trochę inne reguły jeśli chodzi np. o linie wyścigowe i zostawienie miejsca. Po drugie kolizja Ham-Bot miała miejsce na pierwszym okrążeniu, a przytoczone dalej przykłady nie. Nie może być konsekwencji bo to jednak chyba nie za bardzo to samo.

  12. @ekwador, fan boju Hamiltona… A może czas zrozumieć, że Hamilton mimo, że najszybszy w stawce wielokrotnie już w przeszłości udowadniał, że bez pomocy inżyniera nie jest w stanie optymalnie wykorzystać auta? Jak Ham wygrywa to wygrywa bo jest najlepszy, jak Rosberg wygrywa to na farta… Co za fanbojska opinia.

  13. Kara była absurdalna, z kosmosu, natomiast nie dopatrywałbym się jak jeden z gości Eleven jakiegoś preferencyjnego traktowania przez FIA Lewisa Hamiltona. Błąd sędziowski. Większość tego medialnego świata F1 to przyznaje. Incydent wyścigowy. Nie dość, że błąd, to jeszcze bardzo surowa kara: drive through, jak już Derek chciał szaleć to mógł zaproponować 5 seconds stop and go. Swoją drogą ta ostatnia kara jest wygodna w takich sytuacjach pół na pół (tutaj takiej nie było, ale warto o tym pamiętać).

    • Nie było w tym; ani kosmosu, ani absurdu.
      Gdyby nie było uszkodzeń bolidu HAM w wyniku uderzenia BOT, to jestem pewien, że potraktowano by to jako zwykły RA.
      Uszkodzenia jednak były i to niemałe, co popsuło „nieco” wyścig kierowcy.
      Nie sądzisz …?

      • Incydent wyścigowy, Bottas na wewnętrznej, Hamilton skupiony na tym co robi Nico. Gdyby karać wszystkie takie manewry, to nie byłoby wyprzedzania.

        Dodatkowo, Lewis w takich sytuacjach, jak każdy inny zawodnik jest zobligowany do zostawienia miejsca rywalowi, który podejmuje próbę wyprzedzania (to było bok w bok, nie jakiś szalony manewr, jak Maldonado-Gutierrez w 2014 na tym samym torze).

        Błąd Hamiltona i sędziów. Brytyjczyk zagapił się. Lubię Lewisa (wiele dobrego zrobił dla McLarena i dla sportu pod względem marketingowym), ale to nie jest tak, że jego wyprzedzać nie można, tylko dlatego, że to mistrz świata.

        Pamiętam, jak Robert Kubica narzekał na jego jazdę przed wyścigiem na Monzy w 2008 (Lewis miejsca nie zostawia, co jest niebezpieczne).

  14. Bardzo ciekawe dla mnie jest to, że prawie wszyscy sie skupiliscie na incydencie Bottasa z Hamiltonem zamiast na tym co przekazuje artykuł Mikołaja.

    Sędzia powinien być konsekwentny i sprawiedliwy. Nie powinno być innego traktowania zawodników i zespołów bez względu na ich osiągnięcia i bieżącą wrzawę medialną. Każda rozpatrywana sytuacja powinna być najpierw odniesiona do poprzednich, podobnych wydarzeń a dopiero potem powinna byc podejmowana decyzja.

    Jeśli chodzi o różne decyzje w różnych wyscigach jestem to w stanie w miarę zrozumieć (ale nie akceptuję tego za groma), bo za każdym razem mamy jednak inny skład sędziów. Za to brak konsekwencji w jednym wyscigu (a tutaj zgadzam się z Mikołajem, że dokładnie tak było) to już dla mnie kpina …..

    Generalnie według mnie sędziowie powinni mieć dostęp do historii analizowanych przypadków powiedzmy z dwóch lat wstecz z mozliwością ich odtworzenia. Wówczas wiedzieli by jakie decyzje zostały podjęte dawniej i powinni się kierować już wcześniej wydanym wyrokiem sędziowskim uwzględniając specyfikę badanego przypadku. Tak by było najuczciwiej ale nie jest łatwo taki system wdrożyć więc berni i spółka będą to mieć w głebokim poważaniu 🙂

    • Bzdura. Po pierwsze sytuacje są różne, analizowałem po sezonie 2015 nakładane kary i za kolizję było od 5 sekund i 0 pkt (ALO-HUL w Monaco) do stop&go i 3 pkt (RAI-BOT w Rosji).
      http://bartoszcze.blox.pl/2016/01/Kary-Pastora-na-Maxa.html
      Która kara miałaby być wiążąca dla przyszłych rozstrzygnięć? Można robić taryfikatory w przepisach, ale to też niebezpieczna ścieżka (rozmiar kary w zależności od tego czy skrzydło odpadło całkiem, czy tylko niektóre elementy? historia prawa zna podobne rzeczy…), poza tym to już w zeszłym tygodniu też stanowiło podstawę sporów (kara dla Magnussena wynikała wprost z przepisu i nie było zmiłuj).
      Po drugie jeżeli raz sędziowie pojadą ostro, to wszyscy będą musieli jechać ostro? A jak raz potraktują lajtowo, to wszyscy będą wymierzać kary lajtowo.
      PS Sędziowie się jednak powtarzają, więc pamiętają własne kary, jak sądzę… Czekam kiedy w tym sezonie pojawi się gromiąca trójka z Hungaroringu: Osterlind-Mayer-Pirro.

      • Nie no popadajmy od razu w skrajne rozwiązania. Każdy przypadek jest inny troche bo i okoliczności jego powstania są inne. Warto jest jednak zeby taki sklad sędziowski mogl zobaczyć przypadek zbliżony do tego którym się zajmują i poznać decyzję ich kolegów po fachu wraz z uzasadnieniem. W taki sposób zdecydowanie łatwiej trzymać się jednej linii w orzekaniu a co więcej zapewnić konsekwencję w decyzyjności (a o tym przeciez jest mowa).

        Podrzuciłeś ciekawą analizę ale w całym zamieszaniu chodzi właśnie o to, żeby nie przyjmować kary wiążącej dla przyszłych rozstrzygnięć bo to nie ma sensu (ze względu na otoczenie i okoliczności) Trzeba po prostu przyjrzeć się każdemu podobnemu przypadkowi i wypracować wyrok nie tylko na bazie wiedzy „tu i teraz” ale i na bazie podobnych zdarzeń w przeszłości. Chodziło mi o coś na bazie prawa precedensu, które stosowane jest w USA 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here