Mam to szczęście, że przeżyłem już wiele pozytywnych niespodzianek z Robertem Kubicą w roli głównej. Było chociażby zwycięstwo w debiucie w Formule 3 na Norisringu, triumfalny marsz po tytuł w World Series by Renault, pierwszy test w Formule 1 z Renault, debiut w Grand Prix, pierwsze podium czy wygrana w Kanadzie… Po takim dniu jak dzisiaj mogę jednak z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że ten człowiek cały czas potrafi zaskakiwać nawet tych, którzy od wielu lat są świadomi skali jego talentu.

Pierwsze dwie pętle Rajdu Monte Carlo wprawiły w osłupienie wszystkich, którzy choć trochę siedzą w temacie sportu samochodowego i rajdów. Zdarzały się już przypadki, żeby zawodnik – z reguły przyszły mistrz świata WRC – już u progu startów w królewskiej kategorii błyszczał świetnymi wynikami. Sébastien Ogier wygrał pierwszy OS Rajdu Wielkiej Brytanii 2008, po raz pierwszy prowadząc auto WRC w mistrzostwach świata. Sébastien Loeb w trzecim starcie za kierownicą takiej rajdówki zajął drugie miejsce w Rajdzie San Remo 2001, wygrywając cztery odcinki. W kolejnym starcie, Rajdzie Monte Carlo 2002, był najszybszy na trasie (wygrał pięć odcinków), ale po doliczeniu dwóch minut kary za nielegalną zmianę opon został sklasyfikowany na drugiej pozycji.

Późniejszych sukcesów obu Sébastienów chyba nie muszę nikomu wyliczać. Między nimi a Robertem jest jednak zasadnicza różnica: obaj przed debiutem w pełnokrwistym aucie WRC mieli za sobą po kilka sezonów poważnej jazdy w rajdach na niższych szczeblach i solidne przygotowanie. Trzeci kierowca pierwszego etapu tegorocznego Rajdu Monte Carlo zaczął konkretną rajdową karierę przed dziesięcioma miesiącami i ma prawo czuć się przedszkolakiem wśród profesorów – Ogiera, Mikko Hirvonena czy Daniego Sordo. Może zresztą właśnie o to chodzi? Nikt mu nie wytłumaczył, że rajdówką RRC nie można walczyć z kierowcami WRC, a w pierwszym starcie w Monte Carlo nie wypada wygrywać odcinków? 🙂

Robert też lubi sobie pożartować w tym tonie: – Powiedziałem pilotowi, że może jechałem szybko, bo nie wiedziałem, co robić! – mówił o wygranym OS1. – To był dla mnie pierwszy raz w takich warunkach i jechałem na wyczucie. Na pierwszym międzyczasie pilot powiedział mi, że mam 11 sekund przewagi i myślałem, że to różnica do jadącego przede mną Evansa, a okazało się, że chodziło o najszybszego kierowcę na tym odcinku.

– Nie spodziewałem się tego, to było zaskoczenie – dodał, już bardziej serio. – Oczywiście pierwszy odcinek był bardzo, bardzo trudny. Jako kierowca miałem mały cel na ten rok, miałem nadzieję na wygranie odcinka w WRC i dokonałem tego przy pierwszej próbie. Teraz muszę wyznaczyć sobie nowy cel, ale poczekam z tym do zakończenia rajdu. To nie jest najlepszy pomysł, żeby się wychylać na Monte, bo warunki są bardzo trudne – dziś przeważnie jeździłem po raz pierwszy w takich warunkach i nie mam tu na myśli tylko jazdy samochodem WRC.

Niesamowite wyniki dwóch pierwszych odcinków – dokładając do tego jeszcze „kapcia” i stratę około 10-12 sekund na OS2, o czym wspominał szef M-Sportu Malcolm Wilson – nie powinny jednak wprowadzać niepotrzebnej atmosfery euforii. Rajd jest długi, warunki są zmienne i wszystko może się zdarzyć, o czym zresztą przekonał nas OS3. Cztery załogi – Bryan Bouffier/Xavier Panseri, Kris Meeke/Paul Nagle, Dani Sordo/Marc Marti oraz Elfyn Evans/Daniel Barritt – zabrały jako zapas po dwie zimowe opony, a reszta zdecydowała się tylko asfaltowe opony z płytkim, rzadkim bieżnikiem. Bouffier tłumaczył potem, że wziął taki zapas bardziej z myślą o ulewnym deszczu, a nie o śniegu. Tymczasem okazało się, że odcinek – który rozpoczynał się trzy i pół godziny po wyjeździe załóg z serwisu – jest w końcówce mocno zaśnieżony. Szpiedzy nie mogli już przekazać informacji zespołom. – Nie spodziewaliśmy się śniegu na odcinkach – mówił Ogier, który jako obrońca tytułu otwierał dzisiaj trasę. Niewiele brakowało, a Robert zabrałby „do bagażnika” odpowiednie ogumienie…

– Prowadziliśmy po dwóch odcinkach, ale nie byliśmy tak sprytni i nie popisaliśmy się takim doświadczeniem jak Bryan czy Kris. Prawie już zapakowałem dwie śniegowe opony na zapas, ale według prognozy pogody miał nie padać śnieg, więc stwierdziliśmy, że nie ma po co zabierać na próżno dwóch zimowych opon. Okazało się jednak, że powód był… Straciliśmy bardzo dużo czasu na trzecim oesie. Po raz pierwszy jechałem na slickach po śniegu. Było dużo akcji, ale nie dlatego, że cisnąłem. Na ośmiokilometrowym zjeździe na slickach samochód nie hamował nawet przy 40 km/h i to nie jest miłe uczucie. Miło jest za to ukończyć ten dzień.

Drugą pętlę Robert i Maciek pokonali spokojniejszym tempem. Warunki były bardziej stabilne, ale dla odmiany większość załóg zabezpieczyła się przed opadami śniegu. Zakładano po cztery zimówki, zabierając na zapas opony kolcowane. Jedynie załogi Citroena zabrały „do bagażnika” opony asfaltowe, a Ogier wyjechał z serwisu z dwiema oponami każdego rodzaju: supermiękkie asfaltowe, zimowe i zimowe z kolcami. Mistrz świata wygrał dwa ostatnie odcinki czwartkowego etapu i zbliżył się na 7,8 sekundy do Kubicy. Ten jednak zachowuje spokój.

– Gdybym tu jechał po raz piąty, to miałbym inny cel – walkę o zwycięstwo – mówi. – Mam jednak dużo rzeczy do nauki i musimy zachować spokój. Jadę po to, żeby ukończyć rajd i to będzie moim celem przez kolejne dwa dni. Kiedy byłem pewny warunków, cisnąłem mocniej. Kiedy nie czułem pewności, starałem się utrzymać samochód w drodze i to nie było najprostsze zadanie. W niektórych miejscach było bardzo ślisko i zjazd w dół na slickach po zaśnieżonej nawierzchni był wielkim wyzwaniem. Cieszymy się z tego, co osiągnęliśmy. Jest lepiej niż oczekiwałem. Straciliśmy prawie półtorej minuty na trzecim oesie, bo nasz wybór opon nie był idealny. Jednak na dwóch pierwszych odcinkach przy pierwszym starcie w Monte Carlo uzyskaliśmy najlepsze czasy i z tego trzeba być zadowolonym.

Malcolm Wilson nie szczędził komplementów pod adresem kierowcy. – Na pierwszych dwóch odcinkach Robert zaliczył absolutnie spektakularny występ – mówi szef M-Sportu. – Biorąc pod uwagę fakt, ilu kierowców jechało na takich samych, supermiękkkich oponach, jego półminutowa przewaga była fantastyczna. Jednak najbardziej zaimponowało mi to, jak sobie poradził z nieuchronną stratą czasu na trzecim odcinku. Wiedział, dlaczego tak jest. Zachował spokój i pokonał oes bez przygód. Po południu pojechał bardzo rozsądnie – umacniając swoją pozycję – i teraz jest na bardzo mocnej pozycji przed dwoma finałowymi dniami.

Może narażę się fantastycznym kibicom Roberta i Maćka, którzy trzymają kciuki za jak najlepszy wynik w „Monte”… Ja też chciałbym widzieć ich jak najwyżej na mecie, ale nawet jeśli nie utrzymają pozycji na podium, to i tak samym czwartkowym występem zasługują na ogromne uznanie. Nie będzie mi przeszkadzało, jeśli resztę rajdu pokonają takim tempem, jak drugą czwartkową pętlę – spokojnie, bez ułańskiej szarży. Przed nimi (i nami!) jeszcze dużo kilometrów, w tym „na dzień dobry” w piątek rano 50-kilometrowy odcinek, powtarzany potem w drugiej pętli. Jedna taka próba wystarcza, żeby wywrócić klasyfikację do góry nogami. Potem jeszcze sobotnia „noc długich noży” (makabryczna nazwa pochodzi od smug światła z samochodowych reflektorów, rozświetlających górskie drogi nad Księstwem Monako)… Niech przetrwają cały rajd i nawiną jak najwięcej kilometrów – w tym rajdzie zdążyli już pokazać, że są w stanie wygrać z każdym. A to na razie nie jest głównym celem, który trzeba osiągnąć za wszelką cenę.

Wspomniałem wyżej o rajdowych profesorach… Hirvonen, najbardziej doświadczony kierowca w stawce i czterokrotny wicemistrz świata, traci do polskiej załogi ponad dwie minuty. Kierowca, który ma być liderem M-Sportu, ustępuje jadącym bliźniaczymi samochodami Kubicy i Boufierrowi – trzykrotnemu mistrzowi Polski z lat 2007-09. Urzędujący wicemistrz świata Thierry Neuville rozbił swojego nowego Hyundaia i20 WRC już po sześciu kilometrach pierwszego odcinka, chociaż dla debiutującego w stawce zespołu każdy pokonany kilometr jest na wagę złota. Co ciekawe, Belg po raz czwarty z rzędu odpadł z Rajdu Monte Carlo już pierwszego dnia. Profesorowie? Hmm…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here