Początek weekendu na Yas Marina przebiegał pod znakiem szybkiej jazdy Valtteriego Bottasa, doprawionej odrobiną szaleństwa w drugiej sesji – i kolizją z Romainem Grosjeanem. Kierowca Mercedesa korzysta w ten weekend z nowej jednostki napędowej (silnik spalinowy, turbosprężarka oraz MGU-H), wobec czego musi wystartować w niedzielę z końca stawki, ale za to z jego maszyny można wykrzesać więcej osiągów – skoro nie trzeba dbać o jej żywotność.

Oczywiście tylko druga sesja przebiegała w miarodajnych warunkach, jeśli chodzi o przygotowania do kwalifikacji i wyścigu. W tym treningu Bottas pojechał szybciej o 0,3 sekundy niż Lewis Hamilton. Mistrz świata eksperymentuje w końcówce sezonu z ustawieniami i stylem jazdy – a na Yas Marina nie może jak dotąd złapać rytmu. Mimo to pojechał szybciej niż duet Ferrari, a obaj kierowcy Scuderii przeżyli w piątek przygody. Sebastian Vettel w końcówce pierwszej sesji obrócił się i uderzył lewym tyłem w barierę, a w drugim treningu Charles Leclerc zaliczył mniej groźną obcierkę. Za nimi sklasyfikowano kierowców Red Bulla, a na czele środka stawki znalazł się kolejny eksperymentator, Romain Grosjean.

Haas podczas tego weekendu sprawdza nowy symulator Dallary, w którym pracuje Pietro Fittipaldi, a ponadto – już tradycyjnie – testuje części w różnej konfiguracji. Francuz miał jeździć z podłogą pochodzącą z zimowych testów, ale rozpoczął piątek z wersją podłogi, którą zespół przygotował na Japonię, a w GP USA korzystał z niej Kevin Magnussen. Nie był zadowolony, ale po wprowadzeniu pewnych poprawek nowsza wersja odpowiadała Grosjeanowi – ale to wcielenie podłogi zostało zniszczone w kolizji z Bottasem. Resztę weekendu Romain spędzi ze specyfikacją z Melbourne.

Bottas za przewinienie z drugiej sesji treningowej otrzymał upomnienie od sędziów – pierwsze w tym sezonie, więc bez dalszych konsekwencji (przy trzech reprymendach, w tym co najmniej dwóch za wydarzenia na torze, kierowca jest cofany o 10 pozycji na starcie do kolejnego wyścigu). Sędziowie uznali, że była to próba wyprzedzania i to Fin jest winny kontaktu – zresztą sam kierowca przyznał się do winy.

Robert Kubica po udanej pierwszej sesji uzyskał ostatni czas w drugim treningu. – Zaczęło się dość dobrze, byłem zadowolony z balansu – mówił po piątku. – To zaskakujące, ale w pewnych kwestiach samochód nigdy nie spisywał się tak dobrze. Niestety, z jakiegoś powodu w drugiej sesji wszystkie pozytywy zniknęły. Nie udało się odzyskać wyczucia, które miałem w pierwszym treningu. Z reguły druga sesja jest zawsze lepsza, w chłodniejszych warunkach i przy znacznie niższej temperaturze nawierzchni. Jednak w naszym przypadku było odwrotnie.

Sobotni trening siłą rzeczy nie przyniesie wielu miarodajnych danych, raczej trzeba będzie uważać na to, by nie pobłądzić z ustawieniami i trafnie wstrzelić się w wieczorne warunki. Szczególnym wyzwaniem jest dbanie o balans opon: równomierne dogrzewanie i pilnowanie, by przede wszystkim tylne ogumienie wystarczyło aż do trzeciego sektora – gdzie jego praca w ciasnych sekcjach jest najważniejsza. Pirelli ocenia różnice pomiędzy sąsiadującymi mieszankami na mniej więcej sekundę między miękką i pośrednią oraz pośrednią i twardą, co stworzy czołówce szansę wejścia do Q2 na „żółtych” oponach. Poziomy zużycia i degradacji sugerują z kolei bezproblemowy wyścig na jeden pit stop – być może z użyciem twardej mieszanki u tych, który wystartują na miękkiej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here