Vettel po treningach wysłał ostrzeżenie dla rywali: stwierdził, że jest jeszcze duże pole do poprawy...

Dwie sekundy straty do najlepszych podczas testów w Barcelonie? Red Bull świetnie odrobił zadanie z maskowania swoich możliwości. Też dałem się nabrać. Czy jednak rzeczywiście będzie tak nudno jak w sezonie 2011? Wciąż mam nadzieję, że nie.

Stabilne przepisy i regularne próby blokowania wszystkich pomysłów, na które wpadał Adrian Newey i sztab jego tęgich głów, mogły spowodować zacieśnienie stawki. Na to się zanosiło podczas testów, kiedy nie tylko Red Bull wcale nie prezentował najlepszego tempa, ale do tego różnice między samochodami kilku zespołów były minimalne. Jednak nie po raz pierwszy okazało się, że analizy czasów okrążeń z Jerez czy Barcelony można sobie włożyć… w buty.

Oczywiście mamy za sobą dopiero dwie piątkowe sesje – w dodatku na dość dziwnym obiekcie, mało reprezentatywnym, jeśli chodzi o ogólną charakterystykę torów z całego kalendarza. Tradycyjnie było ślisko i przekonało się o tym wielu kierowców. W takich warunkach atuty Red Bulla – świetny docisk, maksymalne wykorzystanie opon na pojedynczym okrążeniu – odgrywają szczególnie ważną rolę. Dobra, nie czarujmy się: w innych warunkach to też niezwykle przydatne, kluczowe cechy samochodu, zapewniające przewagę nad rywalami, których auta są w tych aspektach słabsze.

Spekulowano, że za sprawą zakazu stosowania aktywnego „podwójnego DRS”, Red Bull straci nieco ze swojej przewagi w kwalifikacjach, widocznej w drugiej części minionego sezonu. Czasówka w Melbourne rozpocznie się co prawda za kilka godzin, ale po demonstracji siły w piątkowych treningach można się spodziewać dwóch RB9 w pierwszym rzędzie. Wiem, że to „tylko” piątek, ale z drugiej strony Sebastian Vettel na swoim najszybszym okrążeniu na świeżym komplecie supermiękkich Pirelli utknął w korku i najlepszy czas treningów wykręcił na nieco używanych oponach. Przewaga nad najlepszym kierowcą spoza Red Bulla mogła zatem wynieść nie 0,4, a 0,9 sekundy.

Kto może pokrzyżować szyki mistrzom świata? Mercedes wygląda obiecująco, ale znów w obu samochodach przytrafiły się usterki. Nico Rosberg miał awarię skrzyni biegów, a Lewis Hamilton w wyniku uszkodzenia „śliniaka” (wystającej, przedniej części podłogi, zwanej też „splitterem”) wylądował w żwirze. Nowy nabytek ekipy z Brackley wydaje się być zdecydowanie szybszym w tym duecie i to właśnie on może spróbować przynajmniej przedzielić „Czerwone Byki”.

Nieźle – przynajmniej w porównaniu z początkiem sezonu 2012 – prezentuje się Ferrari, a także Lotus. Dobra robota pomiędzy piątkiem i sobotą może im umożliwić doszlusowanie do dwóch potencjalnie najmocniejszych ekip, za to McLaren potrzebowałby cudu. Jensona Buttona i Sergio Péreza czeka raczej walka o wejście do Q3 z kierowcami Force India czy Nico Hülkenbergiem. – Pod koniec testów traciliśmy sekundę, tutaj jeszcze więcej. Po tym, co było dzisiaj, zdobycie punktów będzie pozytywną sprawą – mówił Button. Jak tak dalej pójdzie, to największym przegranym po odejściu Hamiltona do Mercedesa będzie właśnie Pérez, który w treningach na Albert Park był szybszy o zaledwie 0,2 sekundy niż debiutujący w Sauberze jego rodak, Esteban Gutiérrez.

W dalszej części stawki uwagę zwróciła słabsza postawa Williamsa i popis dozbrojonej KERS-em Marussi: Jules Bianchi był szybszy od swojego rodaka Charles’a Pica, a w pojedynku dwóch debiutantów Max Chilton uzyskał lepszy czas od Giedo van der Garde’a, który w drugiej sesji przez własny błąd zaliczył tylko 11 okrążeń.

Lekarstwem na potencjalny kryzys finansowy w FIA okazały się wyniki pomiaru prędkości w alei serwisowej: Gutiérrez musiał uiścić 800 euro, Felipe Massa zapłacił 1400 euro, a debiut Valtteriego Bottasa w roli kierowcy wyścigowego kosztował go aż 2800 euro. Mark Webber i Red Bull uniknęli kary za wykonanie ćwiczebnego startu sprzed garażu (zespół szybko zorientował się w pomyłce i nie zepchnął samochodu do garażu, każąc kierowcy wyjechać na tor – tym samym „zalegalizowano” ostre ruszenie z miejsca). Podobnie potraktowano Bianchiego, który po drugim treningu zjechał na pas serwisowy od złej strony słupka wyznaczającego początek alei serwisowej.

Jeśli chodzi o wyniki kwalifikacji, to podziwiam wiarę czytelników SokolimOkiem w Fernando Alonso (Hiszpan aktualnie prowadzi w sondzie na Facebooku). Coś mi jednak mówi, że na pojedynczym okrążeniu Vettel będzie nie do ugryzienia. Niedzielny wyścig może być jednak zupełnie inną historią – wszak KERS w Red Bullu znów dziś zdradzał oznaki przemęczenia.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here