Hmmmmm, gdzie by tu włożyć kwitek z parkometru, żeby nikt się nie czepiał?

Kibiców Fernando Alonso ostrzegam: droga do tytułu nadal jest kręta i prowadzi pod górę. Kibiców Sebastiana Vettela pocieszam: nic nie jest jeszcze stracone. Kibicom Lewisa Hamiltona radzę chłodzić szampana (w przypadku nieletnich oczywiście bezalkoholowego – może być gazowany sok z winogron, wykorzystywany podczas dekoracji pierwszej trójki w Abu Zabi).

Przejechanie okrążenia kwalifikacyjnego zajęło Vettelowi nieco ponad 101 sekund. Kierowca Red Bulla zatrzymał się jednak na torze, nie dojeżdżając do alei serwisowej. Czym to grozi, przekonaliśmy się podczas majowej GP Hiszpanii, kiedy Hamilton stracił pole position, bo przez błąd mechanika zatankowano jego samochód zbyt małą ilością paliwa.

Na Yas Marina przesłuchania, analizy i narady prowadzące do wykluczenia lidera klasyfikacji mistrzostw świata trwały cztery i pół godziny – w tym czasie lider punktacji okrążyłby tor Yas Marina 160 razy, jadąc kwalifikacyjnym tempem. Sprawa była jednak poważna i wymagała drobiazgowego podejścia: wszak werdykt sędziów może mieć wpływ na losy mistrzowskiego tytułu.

Ostatecznie po przesłuchaniu kierowcy, przedstawicieli zespołu i dostawcy silnika oraz po przejrzeniu telemetrii sędziowie uznali, że Vettel stanął na torze z powodu „siły wyższej” – inżynierowie Renault nakazali natychmiastowe zatrzymanie samochodu, ale dokładnej przyczyny nie podano do publicznej wiadomości. Jak udowodnił przykład Hamiltona z GP Hiszpanii, takie zachowanie od razu zwraca uwagę sędziów – zresztą wówczas jedynym powodem, dla którego kierowca McLarena nie zjechał do boksu, była właśnie zbyt mała ilość paliwa. Teoretycznie, jeśli tak samo było w przypadku Red Bulla, zespół mógł liczyć na łut szczęścia: normalnie zjechać do garażu i liczyć na to, że paliwo nie zostanie sprawdzone.

Jednak w tym przypadku tak się złożyło, że do badania próbek paliwa wylosowano (lub też „wylosowano”…) samochody Vettela, Marka Webbera, Alonso i Kimiego Räikkönena. Delegat techniczny Jo Bauer, którego autorytet poważnie ucierpiał w lipcowym starciu regulaminowym z Red Bullem podczas GP Niemiec, o 19:14 czasu lokalnego (godzinę i 14 minut po zakończeniu kwalifikacji) skierował do sędziów pismo z informacją o tym, że samochód z numerem 1 nie dotarł o własnych siłach do garażu. Dalej wszystko potoczyło się „z automatu”: okazało się, że w pobranej próbce brakuje 150 mililitrów i po majowym precedensie z Barcelony werdykt nie mógł być inny.

Na marginesie, w Abu Zabi próbki (też płynu, ale nieco innego rodzaju) pobierano też od kierowców: na kontrolę antydopingową wezwano m.in. Alonso i Heikkiego Kovalainena (więcej o dopingu w wyścigach znajdziecie tutaj).

Vettel ma zatem przed sobą niełatwe zadanie, ale pamiętać musimy o kilku rzeczach. Po pierwsze Alonso ma przed sobą pięciu szybkich rywali w szybkich samochodach i nie będzie mu łatwo o tzw. duże punkty. Po drugie nawet przy starcie z alei serwisowej można uratować choć kilka punktów – zwłaszcza, jeśli ma się do dyspozycji auto Red Bulla. Możemy być zresztą pewni, że zespół wykorzysta zabranie samochodu z parku zamkniętego nie tylko do zdiagnozowania problemu z kwalifikacji, ale także (a może przede wszystkim) do zmiany ustawień – wydłużenia przełożeń i zmiany konfiguracji tylnego skrzydła, aby ułatwić wyprzedzanie. Do tego dochodzi możliwość bezkarnej wymiany skrzyni biegów i skorzystania z dziewiątego silnika, co może też mieć wpływ na możliwości Vettela w dwóch kończących sezon wyścigach.

Wypada też podkreślić, że nawet przy założeniu, że lider mistrzostw nie zdobędzie w niedzielę punktów, Alonso objąłby prowadzenie tylko dzięki finiszowi na podium. Musiałby zatem poradzić sobie nie tylko np. z Jensonem Buttonem i Räikkönenem, ale też uważać (i to bardzo…) na Pastora Maldonado. Ponadto Ferrari cały czas jest wolniejsze od Red Bulla, więc już w kolejnym wyścigu Vettel może z nawiązką nadrobić to, co potencjalnie straci w Abu Zabi.

A kto wygra wyścig? Hamilton to murowany faworyt, ale – jak po kwalifikacjach zauważył Webber – ostatnio niezbyt dobrze wychodzą mu starty (przyganiał kocioł garnkowi…). Mamy więc w pierwszym rzędzie dwóch kierowców, którzy nie zawsze są w stanie wykorzystać przewagę, jaką daje wysoka lokata startowa. Maldonado zapowiada, że będzie walczył, Räikkönen chciałby wreszcie coś wygrać, Button potrafi mądrze pojechać wyścig… No i Alonso, na którym kończą się chyba potencjalni kandydaci do miejsc w ścisłej czołówce. Jak Vettel, który w ten weekend popełnił już kilka „niewymuszonych” błędów, poradzi sobie z przebijaniem się przez stawkę? Co będzie, gdy dogoni Felipe Massę? Wszystko wyjaśni się w niedzielę przed 16:00… Dobra, biorąc pod uwagę dzisiejsze tempo podwładnych Charliego „Waitinga”, najpóźniej przed 22:00…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here