W ostatni weekend marca rozpoczyna się rekordowo długi, liczący aż 23 rundy sezon Formuły 1. Za to zimowe testy były najkrótsze w historii. Zespoły miały do dyspozycji jedynie trzy dni na torze.

Przygotowania odbywały się w Bahrajnie, czyli na tym samym obiekcie, na którym ekipy i kierowcy stoczą pierwszą batalię o punkty. Wyciąganie jednoznacznych wniosków na podstawie najlepszych czasów okrążeń zawsze jest ryzykowne i nawet sami bohaterowie nie podejmują się odgadywać, jaki będzie układ sił.

Teoretycznie nie powinien się zmienić, bo tegoroczne samochody są w dużej mierze oparte na zeszłorocznych konstrukcjach. By nie obciążać nadmiernie budżetów, postanowiono „zamrozić” auta, pozostawiając każdej ekipie możliwość przeprojektowania tylko jednego obszaru – jak przykładowo tylne zawieszenie, nos czy obudowa skrzyni biegów. Wolno rozwijać jedynie elementy aerodynamiczne, a pewnie modyfikacje podłogi, dyfuzora i wlotów powietrza do tylnych hamulców zostały wręcz narzucone. Twórcy przepisów chcieli w ten sposób zmniejszyć osiągi samochodów, ale inżynierowie już zapowiadają, że w trakcie sezonu odrobią utracone 10% docisku.

Przebieg zimowych przygotowań był jednak o tyle zaskakujący, że problemy dopadały przede wszystkim urzędujących mistrzów świata. Mercedes, który ma w tym sezonie popędzić po rekordowy, ósmy z rzędu mistrzowski dublet, zaliczył najmniejszy przebieg, a Lewis Hamilton i Valtteri Bottas mieli kłopoty z opanowaniem narowistego tyłu auta.

– Poczyniliśmy pewne postępy, ale wciąż to nie jest to, czego chcemy. Musimy się poprawić – skomentował Hamilton po zakończeniu testów.

– Z danych wynika, że nie jesteśmy tak szybcy jak Red Bull – dodał główny inżynier Andrew Shovlin. – Już miewaliśmy problemy zimą i udawało się pójść do przodu przed pierwszym wyścigiem, ale tym razem czeka nas mnóstwo pracy.

Faktycznie, w poprzednich latach Mercedes albo maskował swoje możliwości, albo zmagał się z drobnymi kłopotami. Jednak gdy rozpoczynała się walka, rywale prędzej czy później zostawali z tyłu, bezlitośnie odarci ze złudzeń. Tym razem może być inaczej, zwłaszcza że jedyni potencjalni rywale, czyli Red Bull, zaliczyli bardzo mocne testy. Lider tej ekipy Max Verstappen ma też wsparcie w postaci nowego zespołowego kolegi. Fotel nieskutecznego i popełniającego błędy Alexandra Albona zajął solidny Sergio Pérez.

W walce o prymat decydującą rolę może odegrać rozwój samochodów w trakcie sezonu, a obie czołowe ekipy słyną z tempa i skuteczności na tym polu. Pojawiają się jednak dwie nowe zmienne. Po raz pierwszy w historii zespoły muszą stosować się do limitu wydatków, ustalonego w 2021 roku na 147,4 miliona dolarów. Do tego w sezonie 2022 wchodzi w życie odłożona o rok z powodu pandemii wielka rewolucja techniczna, więc ogromnego znaczenia nabierze właściwe zarządzanie zasobami i podział pracy między usprawnianie aktualnego samochodu oraz projektowanie przyszłorocznej, zupełnie innej maszyny.

Takie decyzje będą miały jeszcze większe znaczenie w środku stawki. Tam budżety są mniejsze, różnice między kilkoma zespołami minimalne – a stawka ogromna, bo różnica jednej pozycji w klasyfikacji konstruktorów warta jest ponad dziesięć milionów dolarów. Najmniejsze problemy ze skuteczną pracą powinno mieć Ferrari, marzące o rewanżu za zakończony na szóstej pozycji sezon 2019. Gorzej w bogatej historii Scuderii było tylko raz – czterdzieści lat temu. Teraz znów walczą ze swoim odwiecznym rywalem McLarenem, ale stawką są co najwyżej pojedyczne miejsca na podium. Brytyjska ekipa wraca w tym sezonie do najlepszych w stawce jednostek napędowych Mercedesa i liczy na powtórkę trzeciej lokaty z zeszłego roku.

Utytułowanych rywali może pogodzić Aston Martin – tak od tego roku nazywa się ekipa Racing Point – a swoje trzy grosze chce dorzucić także Alpine, czyli fabryczna ekipa Renault pod nowym szyldem. Udane testy zaliczyła także Scuderia AlphaTauri, siostrzana ekipa Red Bulla. Ostatnie rzędy znów będą zarezerowane dla Alfy Romeo, Williamsa i Haasa. Tutaj widać postępy w słynnej brytyjskiej ekipie, która po zmianie właściciela – rodzina Williams w zeszłym roku całkowicie usunęła się w cień – znów zaczyna przypominać porządny wyścigowy zespół.

Wszystkie teoretyczne rozważania zostaną zweryfikowane już niebawem: szybko okaże się, kto będzie miał w tym roku coś do ugrania, a kto postawi krzyżyk na sezonie 2021 i szybciej rozpocznie przygotowania do nowej ery.

Artykuł dla dziennika „Rzeczpospolita”.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here