Jeśli chodzi o wydarzenia na torze, sobota na Suzuce nie przyniosła żadnych większych niespodzianek. Kierowcy Mercedesa po raz ósmy w tym sezonie zajęli cały pierwszy rząd na starcie, a jedynie trzeci w czasówce Valtteri Bottas stracił mniej niż sekundę do Nico Rosberga. Dla wicelidera punktacji to także ósme pole position w sezonie – jeszcze dwa i Niemiec zapewni sobie pierwsze w historii trofeum dla zdobywcy największej liczby pierwszych pól startowych, wprowadzone od tego sezonu.

Oczywiście dla niego najważniejszym celem jest i tak odzyskanie prowadzenia w mistrzostwach, stracone po defekcie przed dwoma tygodniami. – Nie myślę już o Singapurze – zapewnia Rosberg. Lewis Hamilton po rozbiciu samochodu w trzecim treningu nie czuł się do końca pewnie w kwalifikacjach. Wyniki Q1 i Q2 zwiastowały zaciętą walkę w finale – najpierw Hamilton pokonał Rosberga o 0,060 sekundy, potem uległ mu różnicą 0,032 sekundy. W decydującym rozdaniu przewaga Nico wyniosła jednak 0,2 sekundy. Hamilton zblokował koło w nawrocie, a w Spoon uciekł mu tył auta. – Nie byłem dziś wystarczająco szybki, a Nico pojechał doskonale – przyznał lider punktacji.

Jeśli będzie sucho i żaden Mercedes się nie popsuje, to rywalom pozostaje walka o trzecią lokatę. Przewaga „Srebrnych Strzał” jest od początku weekendu wyraźna. Rosberg i Hamilton jako jedyni spośród kierowców z pierwszej dziesiątki mają też do dyspozycji po jednym świeżym komplecie pośrednich opon, które na suchym torze będą podstawowym ogumieniem wyścigowym. W Q2 wykonali tylko jeden przejazd, a reszta zawodników wykonała po dwa okrążenia pomiarowe. Kimi Räikkönen już w Q1 założył szybsze opony i dlatego w finale mógł wykonać tylko jeden przejazd – zamykając zresztą pierwszą dziesiątkę.

Mercedes ma zatem nie tylko przewagę osiągów, ale też od strony taktycznej stoi na dużo lepszej pozycji niż rywale. Tyle, że pierwsze skrzypce w niedzielę może odegrać tajfun Phanfone. Stracił co prawda status supertajfunu, ale i tak towarzyszące mu zjawiska atmosferyczne – ulewa i wichura – mogą zawadzić o Suzukę. Wyścig rozpocznie się zgodnie z planem o 15:00 czasu miejscowego (w Polsce 8:00), a już dwie i pół godziny później nad torem robi się ciemno.

Jeśli będzie padało, a warunki będą umożliwiały rywalizację, to w niezłej sytuacji będą kierowcy Red Bulla. Zespół podjął niecodzienną w dobie parku zamkniętego decyzję, idąc z ustawieniami bardziej w stronę mokrego toru – przede wszystkim ustawiając tylne skrzydło na nieco większy docisk. Widać to po prędkościach osiąganych przez kierowców: na czele zestawienia są zawodnicy Williamsa i Mercedesa, a Daniel Ricciardo i Sebastian Vettel okupują sam dół tabeli. Różnice sięgają około 15 km/h, ale w deszczowych warunkach większy docisk tylnej osi bardzo pomoże ruszającym z szóstego i dziewiątego pola kierowcom.

Gorzej, jeśli warunki w ogóle uniemożliwią start. W teorii możliwe jest przeprowadzenie startu za samochodem bezpieczeństwa, a po pokonaniu dwóch okrążeń przerwanie zawodów i przyznanie połowy punktów (pełne punkty przysługują, jeśli lider pokona co najmniej 75% planowanego dystansu, a jeśli przejedzie mniej niż dwa okrążenia, to punktów nie przyznaje się w ogóle). W praktyce zawodnicy otrzymaliby po prostu punkty za kwalifikacje – chyba, że udałoby się przejechać za samochodem bezpieczeństwa 40 okrążeń… Co jest niemożliwe ze względu na ograniczenie czasowe do dwóch godzin oraz pojemność baku w Mercedesie SLS AMG – o czym mogliśmy się przekonać siedem lat temu na torze Fuji, kiedy samochód bezpieczeństwa zjechał z toru po dziewiętnastu okrążeniach. Nie dlatego, że warunki uległy szczególnej poprawie – po prostu kończyło się paliwo.

Mam nadzieję, że jutro zobaczymy wyścig pełną gębą i tajfun nie odbierze nam emocji – wręcz przeciwnie, Suzuka w deszczu byłaby fascynującym widowiskiem. Ale jeśli spadnie go zbyt dużo i trzeba będzie przyznać połowę punktów za kolejność w kwalifikacjach… Cóż, Rosberg obejmie prowadzenie i będzie miał 0,5 punktu przewagi nad Hamiltonem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here