Mercedes z poprawkami aerodynamicznymi, Red Bull z nowym paliwem do czwartej generacji silników Hondy, Ferrari z rozwiązanym potencjalnym konfliktem między kierowcami – ale w padoku na Suzuce tematem numer 1 i tak jest supertajfun Hagibis. Nazwa, włączona do listy nazw cyklonów tropikalnych przez Filipińczyków, oznacza „szybkość”. Niby w miarę upływu czasu groźne zjawisko skręca bardziej na zachód i celuje raczej w Tokio (tam odwołano już dwa sobotnie mecze Pucharu Świata w rugby), ale Formuła 1 tak czy inaczej szykuje się do odwołania sobotnich zajęć na Suzuce. Kierowcy postulują, by decyzję podjąć i ogłosić najpóźniej po piątkowych treningach, aby kibice wiedzieli, czy szykować się do przyjazdu nazajutrz.
Chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo ludzi. – Podmuchy wiatru w sobotę mają sięgać 120 km/h i jeśli tak będzie, to obecność na torze, trybunach czy gdziekolwiek nie będzie bezpieczna – mówi Romain Grosjean, jeden z dyrektorów Stowarzyszenia Kierowców Grand Prix.
Nawet jeśli tajfun ominie Suzukę, to prognozy dotyczące deszczu nie napawają optymizmem. Warto pamiętać, że ulewa co prawda kibicom nie zaszkodzi, ale obfite opady i tak wykluczą jakąkolwiek akcję na torze.
– Jeśli ma padać tak mocno jak zapowiadają, to kwalifikacje oczywiście się nie odbędą – mówi Kimi Räikkönen, który jako jedyny kierowca w obecnej stawce był na Suzuce w 2004 roku, kiedy z powodu zagrożenia tajfunem Ma-On czasówkę przeniesiono na niedzielę, a w sobotę w rejonie prefektury Mie zalecano ludziom pozostawanie pod dachem. Sześć lat później, w sezonie 2010, kwalifikacje także odbyły się w niedzielę. Podobnie było w 2013 roku w Melbourne (wówczas zdołano rozegrać Q1, ale Q2 i Q3 przeniesiono na dzień wyścigu) oraz w 2015 roku na Circuit of The Americas w Austin.
Potencjalne odwołanie sobotnich zajęć będzie oznaczało utratę trzeciej sesji treningowej, więc piątkowe jazdy nabiorą szczególnego znaczenia. Jednak istotne jest przede wszystkim bezpieczeństwo i chyba lepszym rozwiązaniem wydaje się wcześniejsze podjęcie decyzji, zamiast oczekiwania na ewentualną poprawę warunków przy wtórze znienawidzonych komunikatów o „ponownej informacji za 15 minut”. Zwłaszcza, że na Suzuce zmierzch zapada dość wcześnie i nie ma czasu na takie igranie z cierpliwością kibiców na trybunach czy przed telewizorami.
Wracając do czysto sportowych zagadnień, dużą uwagę podczas czwartkowej kontroli technicznej skupiał na sobie Mercedes, a raczej nowinki aerodynamiczne skupione wokół sekcji bocznych. „Srebrne Strzały” wygrały tylko raz po wakacyjnej przerwie, i to nie bez pomocy Ferrari. Z drugiej strony w erze hybrydowej pozostają niepokonani na Suzuce i wdrożenie zaplanowanych jeszcze przed drugą częścią sezonu poprawek ma pomóc w podtrzymaniu tej passy.
W obozie Ferrari skupiono się (kolejny raz) głównie na załagodzeniu potencjalnych tarć między kierowcami. Sebastian Vettel publicznie przyznał, że być może nie postąpił prawidłowo w Soczi. – Dostałem przez radio wiadomość o zamianie pozycji i nie zrobiłem tego – mówił podczas spotkania z niemieckojęzycznymi dziennikarzami. – To oczywiście nie było właściwe.
– Od początku sezonu jest jasne, że musimy przestrzegać poleceń zespołowych. Jasne jest też to, że ta sytuacja nie była jasna dla obu kierowców – dodał Charles Leclerc. – Moim zdaniem to jest najważniejsze, więc porozmawialiśmy o tym i dopilnujemy, by nie zdarzało się to w przyszłości. Miałem spotkanie z Mattią [Binotto], on spotkał się dzień wcześniej z Sebem i wszystko jest w porządku.
Pytanie, na jak długo?
Red Bull, który przed hybrydową dominacją Mercedesa wygrał wszystkie wyścigi rozegrane na Suzuce w latach 2009-2013 – poza sezonem 2011, kiedy wyścig, który dał mistrzowski tytuł Vettelowi, wygrał Jenson Button w McLarenie – liczy na udany występ w domowym wyścigu Hondy. Japońskie jednostki napędowe otrzymały nowe paliwo, o którym przedstawiciel ExxonMobil, David Tsurusaki, wypowiada się dość interesująco: – Standardy FIA [dotyczące składu paliwa] są dość restrykcyjne. Trzeba stosować składniki chemiczne, które są wykorzystywane w zwykłym paliwie handlowym, więc w tym sensie nie jest to zupełnie nowa technologia. Jest to jednak coś, czego nie używaliśmy wcześniej w paliwie dla Formuły 1 i nie wiem, czy ktokolwiek inny to robił. Wprowadziliśmy dwie czy trzy kluczowe poprawki, które dały nam oczekiwaną poprawę osiągów. Myśleliśmy o tym i pracowaliśmy nad tym od dłuższego czasu. Myślę, że to jedna z lepszych naszych poprawek. Nie mogę skomentować zysku w osiągach. Wiem, ile wynosi, bo w przeciwnym razie nie wprowadzilibyśmy tych zmian.
Pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie nowinki zostaną sprawdzone w akcji – na torze, który słynie z dużej skali trudności i niewielkich marginesów na błędy. Suzuka to prawdziwy sprawdzian, który tak bardzo cieszy kierowców.
– Na pewno to mój ulubiony „stały” tor – mówi Robert Kubica, stawiając wyżej od Suzuki jedynie obiekty uliczne. – Jazda samochodem F1 dostarcza tu wyjątkowych uczuć. Nie mogę doczekać się adrenaliny, którą daje tu prowadzenie samochodu F1, zwłaszcza w pierwszym sektorze. Tor poprawiono z punktu widzenia bezpieczeństwa, ale zachowano DNA i charakter pozostał.