Po ostatnich decyzjach FIA odnośnie legalności zawieszenia FRIC można było oczekiwać gorącej atmosfery na Hockenheimringu. Owszem, w piątek było gorąco, ale tylko w sensie dosłownym. Żaden zespół nie zdecydował się na zastosowanie rozwiązania, które od 2008 roku było obecne na torach F1 i nikomu nie przeszkadzało. Protestów zatem nie będzie, a rezultaty dwóch pierwszych treningów pokazują, że układ sił w stawce właściwie się nie zmienił.
Przekonanie, że zakaz stosowania FRIC jest wymierzony w Mercedesa i dzięki temu ekipa z Brackley straci swoją przewagę, jest mocno naiwne. Siła modelu W05 tkwi w wielu obszarach i skreślenie jednego atutu nie oznacza, że na czele nagle znajdzie się Red Bull czy Ferrari. Zawieszenie FRIC ma (miała) cała czołówka. Owszem, w przypadku Mercedesa system był najbardziej dopracowany, ale jeśli ktoś chciałby marzyć o zdetronizowaniu „Srebrnych Strzał”, to polecałbym raczej zakaz stosowania napędu hybrydowego przez Mercedesa – w Kanadzie mogliśmy się przekonać, że pozbawiony 160 koni mechanicznych W05 jest w stanie przegrać wyścig.
Żarty na bok. Co daje (dawał) FRIC? Hydrauliczne i całkowicie pasywne połączenie przedniego i tylnego zawieszenia zapewnia stabilność samochodu względem nawierzchni przy hamowaniu i przyspieszaniu – to namiastka aktywnego zawieszenia, zakazanego w Formule 1 od końca sezonu 1993. FRIC daje lepszą przyczepność mechaniczną, ale także aerodynamiczną – pozostające w poziomie nadwozie daje stabilny, przewidywalny docisk. Bardziej zaawansowane systemy, jak w przypadku Mercedesa, zapewniają także stabilność poprzeczną, utrzymując mniej więcej jednakowy prześwit przy pokonywaniu zakrętów.
Rezygnacja z FRIC oznacza konieczność podniesienia i usztywnienia przedniego zawieszenia – aby nos samochodu nie „nurkował” przy hamowaniu. Takie ustawienia powodują większą podsterowność, co doskonale było widać podczas piątkowych treningów.
Zmiana reguł w trakcie gry nie podoba się chyba nikomu. FIA „nagle” doszła do wniosku, że FRIC narusza słynny i doskonale znany przepis o zakazie stosowania ruchomych elementów aerodynamicznych. Jak dzisiaj ujął to James Allison podczas pełnego ciekawostek spotkania z dziennikarzami, „musieli się zdecydować, czy FRIC spełnia więcej funkcji związanych z zawieszeniem, czy z aerodynamiką”. Okazało się, że to drugie.
To jest ostatni dzwonek na wprowadzanie zmian pod kątem sezonu 2015 – projekty przyszłorocznych samochodów są już w dość zaawansowanych fazach. FIA zdała sobie „nagle” sprawę, że walka na polu FRIC pochłania coraz więcej pieniędzy, więc argument o ruchomej aerodynamice został połączony z wiecznie żywą i wciąż niespełnioną ideą cięcia kosztów. Allison powiedział, że obecne zawirowania wokół FRIC to efekt zapowiedzi delegalizacji tego systemu w przyszłym roku. Skoro według nowej interpretacji system nie spełnia także wymogów aktualnego regulaminu, to śmiało można składać protesty.
Pozostawała tylko jedna wątpliwość: czy po wystosowaniu przez FIA noty o sprzeczności FRIC z Artykułem 3.15 Regulaminu Technicznego (ruchome urządzenia aerodynamiczne) zespoły dogadają się między sobą i do końca sezonu będą stosować FRIC, nie składając na siebie protestów? Federacja zapowiedziała, że nie będzie z urzędu ścigać użytkowników tego systemu i zacznie pilnować przestrzegania zakazu dopiero od początku sezonu 2015. Dobrze chyba wiecie, jak to jest z jednomyślnością w Formule 1…
– Dla nas było jasne, że jeśli wyłamie się choć jeden zespół, to wszyscy rezygnują z systemu – powiedział Allison. Tak też się stało: McLaren jako pierwszy publicznie ogłosił, że w Niemczech nie będzie stosował FRIC, choć nie wiadomo, która ekipa faktycznie zapoczątkowała wyłom, sygnalizując za kulisami rezygnację z systemu. Koniec końców nikt nie chciał ryzykować oprotestowania przez rywali i wszyscy stosują teraz „zwykłe” zawieszenie.
Gary Anderson zauważył, że powrót do zwykłych ustawień może odpowiadać Red Bullowi, ze względu na ich patenty na elastyczne skrzydło i przednią część podłogi, rozwijane od kilku sezonów. Ich rozwiązania przechodzą wszystkie testy FIA, ale w warunkach bojowych umożliwiają niższe ustawienie przedniego zawieszenia, nawet bez FRIC.
Zobaczymy, czy rację mieli ci, którzy w zakazie FRIC upatrują nadziei na dogonienie Mercedesa. Piątek pokazał, że można mieć na to cień nadziei, ale kwalifikacje odbywają się w sobotę po południu. Stawiam, że nawet ewolucja oprogramowania Renault, obliczona na uzyskanie większej wydajności z silnika spalinowego, połączona z kolejną modyfikacją paliwa Total nie pozwoli Red Bullowi na nawiązanie równorzędnej walki z Mercedesem.
Jedyną nadzieją pozostaje chyba pogoda – albo deszcz, który może zrównać szanse, albo upał, zwiększający ryzyko awarii. Tyle, że jak dotąd Red Bull psuł się częściej niż Mercedes…