W siedmiu startach w Grand Prix Malezji Lewis Hamilton za każdym razem dojeżdżał w punktach – nawet w 2010 roku, kiedy ruszał z 20. pola – i trzy razy stał na podium, ale jeszcze nie udało mu się tu wygrać. W przekładanej, deszczowej sesji kwalifikacyjnej na Sepang kierowca Mercedesa po raz drugi z rzędu zdobył pole position i nie ukrywa, że w niedzielę liczy na sukces.

Dla mistrza świata z 2008 roku jest to 33. wygrana czasówka w karierze. W klasyfikacji wszech czasów Hamilton awansował na czwarte miejsce, które dzieli z Alainem Prostem i Jimem Clarkiem. Brytyjscy dziennikarze szczególnie ekscytują się wyrównaniem osiągnięcia Clarka, a także zdystansowaniem Nigela Mansella (32 pole position). Jednak ich bohater stosunek do historii ma, hmm… dość luźny. A może po prostu się zaplątał? Podczas konferencji prasowej dostał rzecz jasna pytanie o odczucia towarzyszące wyrównaniu najlepszego brytyjskiego osiągnięcia (Clark był oczywiście Szkotem) i objęciu prowadzenia wśród Anglików.

– Jestem bardzo dumny, że reprezentuję Wielką Brytanię i jestem wśród takich nazwisk jak Nigel Mansell i James Hunt, James Clark, przepraszam, Jim Clark. To naprawdę wielki zaszczyt – skomentował Hamilton. Można w tym miejscu przypomnieć, że osiągnięcie Hunta – 14 pole position – Lewis wyrównał w GP Europy 2009…

Wróćmy jednak do tematów czysto sportowych. Po raz drugi z rzędu kwalifikacje rozstrzygnęły się na mokrej nawierzchni, ale na szczęście szanse na hat-trick są znikome, bo za tydzień F1 przenosi się do Bahrajnu. Piszę „na szczęście”, bo chciałbym wreszcie zobaczyć walkę na suchej nawierzchni, w bardziej reprezentatywnych warunkach.

Również po raz drugi z rzędu obu kierowców Mercedesa przedzielił Red Bull – tym razem ten z numerem 1. Sebastian Vettel żałował, że nie zdążył rozpocząć jeszcze jednego okrążenia pomiarowego – w końcówce znalazł się dość blisko za jednym z rywali i stracił cenne sekundy z powodu kiepskiej widoczności – ale przytomnie zauważył, że Hamilton też stracił szansę na poprawienie swojego pierwszego czasu. Lewis przyznał później, że okrążenie, które dało mu pole position, było tzw. bezpiecznym kółkiem, przejeżdżanym na początku sesji po to, żeby zabezpieczyć się przed pogorszeniem warunków. Zakładał atak w kolejnych próbach, ale to się nie udało – większość zawodników miała pecha i nie znalazła sobie czystej przestrzeni w końcówce i swój wynik poprawił tylko Nico Rosberg, wypychając z pierwszej trójki Fernando Alonso.

Kierowca Ferrari nie ukrywał radości z wyniku, który udało się osiągnąć mimo nieporozumienia z Daniiłem Kwiatem w Q2 i uszkodzenia zawieszenia. – Nigdy tak się nie cieszyłem z czwartej lokaty – przyznał Hiszpan. – Mechanicy pobili chyba rekord świata w szybkości zmiany zawieszenia, zrobili to w trzy minuty. Coś było nie tak ze zbieżnością, w prawych zakrętach mogłem ruszać kierownicą jednym palcem, a w lewych nawet obiema dłońmi nie mogłem skręcać.

Tak jak przypuszczałem, sędziowie uznali, że było to zwykłe nieporozumienie. – To była nieszczęśliwa sytuacja, znaleźliśmy się w złym miejscu o złym czasie – komentował Alonso. – Porozmawialiśmy już sobie o tej sytuacji, po prostu doszło do nieporozumienia – dodał Rosjanin. – Myślałem, że mnie przepuszcza.

W tej sytuacji jedynym ukaranym zawodnikiem został Valtteri Bottas, przesunięty z 15. pola na 18. Za blokowanie Daniela Ricciardo w Q2 Fin otrzymał też dwa punkty karne i przeszedł do historii jako pierwszy ukarany w ten sposób kierowca. Jeśli przez kolejne 12 miesięcy uzbiera jeszcze 10 punktów, to zostanie automatycznie zawieszony na jeden wyścig.

Tor Sepang po raz drugi zapisał się w annałach jako miejsce, w którym sędziowie po raz pierwszy nałożyli nowy rodzaj kary. W 2002 roku świeżo po wprowadzeniu karnego przejazdu przez pas serwisowy (wcześniej stosowano tylko 10-sekundowy postój) do historii przeszedł Juan Pablo Montoya, za mocno dyskusyjną kolizję z Michaelem Schumacherem. Zobaczcie zresztą sami: „Schumiego” wyniosło w stronę środka toru, a biedny Montoya akurat tym razem był raczej bez winy…

W kwalifikacjach ogromną rolę odegrały decyzje dotyczące doboru ogumienia. Zmienione przed tym sezonem opony deszczowe i przejściowe są teraz bardziej uniwersalne: zakres pracy tych ostatnich jest szerszy, zatem w pewnych warunkach można próbować szczęścia na obu rodzajach gum na mokry tor. W Q3 warunki były jednak typowo pod deszczówki, o czym przekonał się Jenson Button, który jako jedyny walczył na „zielonych” Pirelli. Co ciekawe, czterej kierowcy uzyskali swoje czasy na używanym komplecie deszczówek: Rosberg, Nico Hülkenberg, Kevin Magnussen i Jean-Eric Vergne. O tym, co może dać świeży komplet opon, przekonał się w Q2 Romain Grosjean. Francuz przyznał, że zespół był tak przejęty tym, że samochód wreszcie działa bez zarzutu, iż nie pomyślano o zmianie ogumienia… – Ciężko było się skupić na doborze opon – powiedział kierowca Lotusa.

Szanse na deszcz w wyścigu wynoszą około 50%. Po mokrych kwalifikacjach każdy kierowca będzie mógł dowolnie wybrać mieszankę na start, a Pirelli zapowiada, że w razie suchych zawodów najlepszą strategią będą trzy postoje: start na pośrednich oponach, zmiana na pośrednie na 15. okrążeniu, kolejna zmiana na pośrednie na 29. okrążeniu i wreszcie zjazd po twarde na 43. z 56 planowanych okrążeń. Oczywiście zawodnicy mają do dyspozycji praktycznie nienaruszony zapas slicków.

Skarbonka FIA (aktualny stan: 4400 euro):
● Jean-Eric Vergne – 1000 euro za przekroczenie prędkości w alei serwisowej o 22,6 km/h
● Jean-Eric Vergne – 300 euro za przekroczenie prędkości w alei serwisowej o 2,1 km/h

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here