Samotny rajd Roberta i Maćka: WRC za daleko z przodu, rywale w WRC-2 daleko z tyłu...

Drugi start w WRC-2, pierwsze zwycięstwo. Prędzej czy później musiało do tego dojść – jak już zdarzało mi się pisać w kontekście Roberta, łatwiej jest nauczyć szybkiego kierowcę rozwagi niż bezbłędnego szybkiej jazdy. W Rajdzie Akropolu – jednej z najtrudniejszych imprez sezonu – udało się wszystko poskładać w jedną, spójną całość. Było i świetne, godne pozazdroszczenia tempo, i odpowiednie zarządzanie przewagą nad bardziej doświadczonymi rywalami. Nawet rajdowa fortuna sprzyjała: problemy z ręcznym, wycieczka połową samochodu po rowie czy obrót i cofanie nie przyniosły poważniejszych konsekwencji. Ba, nie przeszkadzały nawet w systematycznym budowaniu przewagi.

Satysfakcja na mecie była zrozumiała, ale warto zwrócić uwagę na to, że kierowca nie uciekł od przypomnienia wszystkim kilku poprzednich, mniej szczęśliwych występów. – Mamy za sobą rozczarowujący okres, w którym przez moje błędy lub też awarie samochodu nie było wyników, a teraz udało się wygrać bardzo ciężki rajd – mówił Kubica tuż po ukończeniu ostatniego odcinka Rajdu Akropolu. Wspomnienie o własnych błędach w takim momencie, na gorąco po zapewnieniu sobie pierwszej wygranej w WRC-2 – to chyba o czymś świadczy. Oczywiście o niczym nowym dla kogoś, kto wie, z jakiego kalibru osobą mamy tu do czynienia.

– Nigdy w mojej 20-letniej karierze nie jeździłem w tak trudnych warunkach – dodał Robert. – Dla kogoś wychowanego na torach wyścigowych było to duże wyzwanie, to całkowite przeciwieństwo wszystkiego, do czego byłem przyzwyczajony. Utrzymanie samochodu w drodze, bez uderzania w kamienie, to duży wyczyn – a co dopiero zwycięstwo. Nawet przy wolnej jeździe ostatniego dnia łatwo było o błąd przy pierwszym pokonywaniu odcinków. Teraz czekam na Rajd Sardynii, gdzie będę mógł dobrze wykorzystać zdobyte tutaj doświadczenie.

Yves Matton, szef Citroen Racing, powiedział po rajdzie, że jego zdaniem może to być punkt zwrotny dla kierowcy. – Robert pokazał już tempo na szutrze i asfalcie, ale potrzebował nauczyć się dyscypliny – stwierdził Belg. – Tutaj pojechał świetny rajd, wliczając w to ostatni dzień, kiedy zarządzał swoją przewagą. Z pewnością to dobra oznaka, jeśli chodzi o nasz wspólny cel, czyli zdobycie mistrzowskiego tytułu w WRC-2.

Pamiętacie, jak niedawno mówiło się dopiero o zbieraniu doświadczenia? Poprzeczka idzie w górę, co z jednej strony absolutnie mnie nie dziwi, a z drugiej uważam, że sam kierowca o takim celu nie myśli. Sądzę, że nadal będzie podchodził do każdego rajdu z osobna, traktując kolejne występy jako okazję do zbierania doświadczeń. – Wiem, że muszę się jeszcze dużo nauczyć i w kolejnych startach będę się jeszcze bardziej poprawiał, ale czeka mnie jeszcze długa droga do poziomu, który chciałbym osiągnąć – mówił Robert na mecie.

Oczywiście nie będzie źle, jeśli „przy okazji” wpadnie mistrzowski tytuł lub miejsce w pierwszej trójce na koniec sezonu. Są na to szanse, a sprzyja temu też system punktacji – kierowcy zalicza się sześć najlepszych wyników z pierwszych siedmiu nominowanych rajdów. Zajmujący szóstą lokatę w mistrzostwach Kubica zaliczył dopiero dwa nominowane starty, a pierwsza piątka ma już więcej: Abdulaziz Al-Kuwari cztery, Nicolas Fuchs, Jurij Protasow i Ricardo Trivino po pięć, a Sepp Wiegand trzy.

Matematykę zostawmy sobie jednak na końcówkę sezonu i nie zapominajmy, że rajdowy „nowicjusz” będzie musiał sprostać jeszcze niejednemu wyzwaniu: począwszy od kolejnego szutrowego startu na Sardynii poprzez jedyne w swoim rodzaju szybkie, usiane hopami odcinki w Finlandii oraz niemieckie i francuskie asfalty po mieszaną nawierzchnię w Hiszpanii. Tak jak wcześniej trwałem w przekonaniu, że nie należy poświęcać zbyt dużej uwagi przeróżnym przygodom i incydentom rajdowym, które trapiły mało doświadczonego Roberta, tak i teraz chciałbym zachować spokój, nie nakręcając się zbytnio przed kolejnymi startami. Choć i tak wiem, że najlepsze jeszcze przed nami…

Co ma być, to będzie – każdy chyba już widzi, że mamy do czynienia z wyjątkowo utalentowanym kierowcą o niezwykle profesjonalnym podejściu. Nie mam wątpliwości, że będzie miał powody do zadowolenia po kolejnych startach w WRC-2 i niech to będzie dobry okres przygotowawczy do kolejnych wyzwań – jakiekolwiek by nie były.

Tak swoją drogą, czy wyobrażacie sobie kierowcę rajdowego – o uznanej klasie, ale nie mistrza świata: powiedzmy takiego Madsa Ostberga czy Andreasa Mikkelsena – który nagle przenosi się na tor wyścigowy i w pierwszym sezonie poważnych startów wygrywa wyścig GP2 w drugim starcie? Bez większego przygotowania, bez wyjeżdżenia wielu sezonów w kartingu czy niższych seriach, opierając się tylko na swoim rajdowym doświadczeniu? Tak, trochę naciągany przykład, ale tak mi się skojarzyło…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here