Tak jak się spodziewałem, podczas Grand Prix Niemiec można było spokojnie zapomnieć o temacie przewodnim kilku poprzednich dni. Opony Pirelli wytrzymały bez zarzutu, ale niestety na Nürburgringu doszło do dwóch groźnych zdarzeń. Paul Allen, operator Formula One Management, po uderzeniu kołem w alei serwisowej trafił do szpitala w Koblencji ze złamanym obojczykiem, pękniętymi dwoma żebrami, wstrząśnieniem mózgu i kolekcją siniaków. Dobrze, że skończyło się tylko na tym – dobrze też, że bezzałogowy samochód Marussi, napędzany siłą grawitacji, spowodował tylko neutralizację, bo ta sytuacja też mogła skończyć się niewesoło.

Przy pierwszym zjeździe Marka Webbera niedokręcone prawe tylne koło oderwało się od samochodu tuż po ruszeniu ze stanowiska. Przetoczyło się wzdłuż stanowisk Ferrari, McLarena i Lotusa (mechanicy akurat skończyli obsługę auta Kimiego Räikkönena i zdążyli uskoczyć przed niebezpieczeństwem), a klęczący przed garażem Mercedesa operator zdążył w ostatniej chwili uskoczyć, pozostawiając na ziemi kamerę. Koło zostało na niej podbite i trafiło Allena, który szwenkował jadącego aleją serwisową Webbera (prowadził za nim kamerę). Nie miał szans, stał niemal całkowicie tyłem do nadlatującego pocisku o wadze ponad 10 kilogramów.

Za wypuszczenie kierowcy z niedokręconym prawym tylnym kołem ekipa Red Bull musi zapłacić karę 30 000 euro. W komunikacie sędziów czytamy następujące uzasadnienie: „Zespół wypuścił samochód numer 2 zanim wszystkie koła zostały bezpiecznie przykręcone i prawe tylne koło odpadło przy odjeździe ze stanowiska. Koło minęło stanowiska czterech zespołów i uderzyło operatora kamery, powodując obrażenia”.

Nie chcę silić się na jakieś porównania, ale chciałbym tylko przypomnieć, że w przeszłości za takie incydenty wlepiano inne mandaty. W tym roku Giedo van der Garde zgubił koło podczas GP Hiszpanii i Caterham dostał 10 000 euro. Dobra, zespół jakby biedniejszy (co nie powinno zresztą mieć wpływu na wysokość kar…) i nikomu nic się nie stało, ale… w 2009 i 2010 na Hungaroringu też nikomu nic się nie stało, a ekipy Renault i Mercedes za niedokręcone koła (odpowiednio u Fernando Alonso i Nico Rosberga) dostały po 50 000 dolarów. Incydent z Alonso nastąpił jednak dzień po wypadku Felipe Massy podczas kwalifikacji i tym można było tłumaczyć wysokość kary. W tym drugim wyścigu 50 000 dolarów musiało zapłacić także Renault, za wypuszczenie Roberta Kubicy pod koła Force India Adriana Sutila.

Nie da się ukryć, że przydałoby się konsekwentne podejście – nie sądzę, aby upływem lat można było usprawiedliwić taką obniżkę mandatu. Jasne, że od kwoty grzywny praktycznie nic nie zależy i trzeba się cieszyć, że operator uniknął poważniejszych obrażeń. Tak tylko zwracam uwagę na pewne niekonsekwencje. Wypada, aby wraz z wejściem taryfikatora punktowego od sezonu 2014 ujednolicić przynajmniej te przewinienia, które w miarę często się powtarzają.

Drugi incydent wyniknął z gapiostwa porządkowych. Silnik w Marussi Jules’a Bianchiego efektownie wyzionął ducha na 22. okrążeniu i Francuz musiał się zatrzymać na poboczu. Kierowca ma obowiązek po opuszczeniu kokpitu włożyć kierownicę na miejsce i pozostawić samochód na biegu jałowym – to ułatwia obsłudze toru przetoczenie auta, usunięcie go w bezpieczne miejsce. Na samochodzie umieszczony jest nawet specjalny przełącznik, oznaczony literą „N”, który umożliwia przełączenie skrzyni na luz z zewnątrz. Porządkowi nie zdołali opanować krnąbrnego auta, które próbowało wybrać wolność – bijąc przy okazji nieoficjalny rekord w jeździe tyłem z górki przy wyłączonym silniku. Napęd grawitacyjny został pokonany dopiero przez stojący na poboczu baner z reklamą firmy znanej m.in. z ubezpieczeń – swoją drogą, idealne zagranie PR-owe.

Wyłączając te dwa niecodzienne incydenty, było w tym wyścigu na co popatrzeć. Zaczęło się od zawalonego startu w wykonaniu Lewisa Hamiltona. – Wzięli mnie w dwa ognie – mówił potem zdobywca pole position, który przez większość wyścigu narzekał na opony w swoim Mercedesie. Nawet bez popsutego startu trudno sobie wyobrazić, aby Anglik był w stanie dowieźć prowadzenie do mety. W niedzielę mocno przygrzewało słońce, co znów okazało się gwoździem do trumny dla „Srebrnych Strzał” i wodą na młyn dla Lotusów. Rosberg, który próbował szczęścia ze startem na pośredniej mieszance, nadrobił tylko dwie pozycje w porównaniu ze startem (Felipe Massa nie dojechał do mety po własnym błędzie, Daniel Ricciardo nie mógł się dogadać z „białymi” Pirelli). – Jeśli chodzi o zużycie opon, wróciliśmy do sytuacji z Bahrajnu czy Hiszpanii – skarżył się Niemiec. – Wygląda na to, że przyczyną jest nowy rodzaj ogumienia. Na Węgrzech to się znów zmieni i chyba ponownie czeka nas dużo pracy.

Jego rodak Sebastian Vettel nie mógł tym razem na nic narzekać. Hamilton ułatwił mu zadanie, do pierwszego postoju tyły osłaniał mu Webber i dopiero w dalszej fazie wyścigu zaczęły się schody. Pogoń za liderem podjęli kierowcy Lotusa, wykorzystując dość niską degradację ogumienia w swoich samochodach. Grosjean odwlekł pierwszy zjazd do trzynastego okrążenia – wytrzymał na miękkiej mieszance jedno kółko więcej niż Alonso na pośredniej – natomiast Räikkönen przeciągnął przedostatni stint do 49. okrążenia i dzięki temu na końcówkę mógł założyć „żółte” Pirelli. Ostatecznie nie przyniosło mu to powodzenia – wydaje się, że Francuz zbyt długo zwlekał z „pomocą” i przepuszczeniem lidera ekipy. – Dobrze, że wyścig trwał 60 okrążeń, a nie 61 albo 62 – mówił na podium Vettel.

Wcześniej kierowca Red Bulla przez kilka okrążeń zmagał się z problemem z systemem KERS, ale po kilku okrążeniach bez „dopalacza” wszystko wróciło do normy. Być może o wiele bardziej kosztowne były kłopoty z radiem w samochodzie Räikkönena. Fin z reguły nie lubi korzystać z tego wynalazku, ale w tak taktycznym wyścigu mocno odczuł te utrudnienia. Dobrze słyszał inżyniera, ale jego słowa docierały do zespołu tylko jeśli łączył się z nimi w końcówce okrążenia. Gdyby nie problemy z łącznością, być może Räikkönen zdecydowałby się na jazdę do mety bez trzeciego postoju – Vettel po swoim ostatnim zjeździe musiałby odrabiać po niecałą sekundę na okrążeniu, a na końcu jeszcze wyprzedzić Lotusa. Niemiec padł ofiarą tego, o czym pisałem po kwalifikacjach w kontekście Hamiltona i Red Bulla – jego ostatni zjazd był wymuszony posunięciem Grosjeana. Trzeba było zareagować, żeby kierowca Lotusa nie „podciął” mu strategii, korzystając ze świeższych opon. Mogło to stworzyć Räikkönenowi szansę, ale ostatecznie nie przekonamy się, czy Fin zdołałby utrzymać prowadzenie do mety.

Za pierwszą trójką finiszował Alonso, który po wyścigu stwierdził, że zespół nie docenił formy miękkich opon. – Zaskoczyło nas to, jak Lotus długo wytrzymał na miękkiej mieszance – mówił wicelider punktacji. – W końcówce ich doganialiśmy, ale na początku nie byliśmy wystarczająco szybcy. Po starcie nie byłem w stanie szybko jechać na pośrednich oponach. Przejechałem na nich już cztery okrążenia w kwalifikacjach, w wyścigu wytrzymały tylko 14 okrążeń. Button na świeżych przejechał 21.

McLaren zaliczył niezły występ (nie wierzę, że to piszę, po zajęciu szóstego i ósmego miejsca przez kierowców z Woking…), mimo utraty pozycji na rzecz Hamiltona i Webbera w samej końcówce. Obaj kierowcy wykonali po dwa zjazdy, jako jedyni z pierwszej dziesiątki. Przed wyścigiem Pirelli przewidywało właśnie taką taktykę dla większości stawki, ale wyższe temperatury i neutralizacja, która zawsze zachęca do wykonania „darmowej” zmiany, spowodowały zmianę strategii. Samochód bezpieczeństwa pomógł przede wszystkim Webberowi, który mógł odzyskać stracone okrążenie, wrócić na koniec stawki i zapolować na kilka punktów.

Wspomniany już wcześniej Massa przyznał, że w krytycznym momencie popełnił błąd, blokując tylne koła i wypadając z toru – choć i tak szwankowała skrzynia biegów, która zacięła się na piątce i uniemożliwiła mu dalszą jazdę. Wygląda na to, że po tym sezonie nie tylko w Red Bullu pojawi się nowa twarz.

Do kolejnego wyścigu mamy teraz trzy tygodnie przerwy, ale plan zajęć w przerwie jest dość bogaty. W przyszły weekend będę miał dla Was relację z wyjątkowej imprezy motorsportowej 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here