Światowa Rada Sportów Motorowych zatwierdziła kalendarz wyścigów na sezon 2023. Podejmujemy kolejną próbę wyśrubowania liczby zawodów – planowane są 24 rundy, czyli o dwie więcej niż w tym i poprzednim roku. Zakładanego chociażby na bieżący sezon pułapu 23 wyścigów jeszcze nigdy nie udało się osiągnąć – przed rokiem z powodu rezygnacji z wizyt w Singapurze, Japonii czy Australii poprzestano na 22 weekendach, a w tym roku oczywiste i słuszne wyrzucenie Grand Prix Rosji z kalendarza oznaczało utrzymanie takiej samej liczby rund – tyle, że nieźle skompresowanych, żeby zakończyć zmagania przed rozpoczęciem piłkarskiego mundialu w Katarze.

W przyszłym roku rozpoczynamy walkę najwcześniej od 2002 roku – wówczas Michael Schumacher rozpoczął marsz po trzeci z rzędu i piąty w karierze tytuł 3 marca. Jednak wtedy kalendarz składał się z 17 wyścigów – jedenastu w Europie i tylko sześciu poza jej granicami (Australia, Malezja, Brazylia, Kanada, USA i Japonia). Teraz harmonogram pęka w szwach, a upakowanie wszystkich wyścigów w okresie od pierwszego weekendu marca do ostatniego weekendu listopada – na szczęście tym razem ponownie nie zawadzamy o grudzień – przy zachowaniu tradycyjnej sierpniowej przerwy wymagało niezłego kombinowania i pogrupowania niektórych rund w niekoniecznie logiczne pary czy nawet trójki.

Zaczyna się dość łagodnie, bo pomiędzy pierwszymi pięcioma wyścigami zaplanowano wolne weekendy. Za to w dalszej części zmagań tylko Kanada i Katar są „samotnymi” rundami, reszta to duety i tercety. Niektóre mają sens – jak obie „trójki”, w Europie i obu Amerykach – ale łączenie w pary Azerbejdżanu z Miami czy Las Vegas z Abu Zabi od razu wywołuje pytania nie tylko o obciążenie podróżującego na wyścigi personelu, ale także o wizerunek sportu (niby) dbającego o środowisko i zrównoważony rozwój. Nie da się jednak ukryć, że konfigurowanie kalendarza jest nie lada wyzwaniem, przy którym trzeba brać pod uwagę szereg nie zawsze oczywistych na pierwszy rzut oka okoliczności.

Na przykład w sezonie 2023 wyścigi w krajach arabskich nie mogłyby się odbywać od 22 marca do 20 kwietnia – akurat na ten okres przypada ramadan, święty miesiąc w kalendarzu muzułmańskim. Dlatego odwiedzimy Bahrajn w pierwszy weekend marca, a Arabię Saudyjską w ostatni możliwy weekend przed rozpoczęciem ramadanu. Australia ponownie będzie trzecią rundą mistrzostw, ale w ramach kontraktu obowiązującego do 2035 roku zawody w Albert Park będą otwierały zmagania w sezonach 2024, 2025 i co najmniej trzykrotnie w kolejnych latach.

Pod największym znakiem zapytania stoi czwarta runda, czyli pierwsza od 2019 roku wizyta w Chinach. W pierwszej fazie sezonu mamy tyle wyścigów poza Europą, ile we wspomnianym wcześniej sezonie 2002 – w tym pierwszą z trzech wizyt w USA. Łącznie zaplanowano aż piętnaście rund na innych kontynentach – z europejskiego rozkładu jazdy na razie zniknęła tylko Francja, uratowano natomiast Belgię (roczne przedłużenie umowy) oraz Monako (nowy kontrakt do 2025 roku).

Łącznie w pary wyścigów sąsiadujących ze sobą geograficznie – by zmniejszyć obciążenie związane z podróżami – nie zawsze jest możliwe i pożądane. Poszczególne tory mogą odbierać sobie kibiców (jak dawniej Singapur i Malezja), a lokalizacja na tym samym kontynencie nie zawsze oznacza zbliżone warunki atmosferyczne w tym samym okresie. Przykładowo, w Miami trzeba uwzględnić porę huraganów, a w Montréalu wiosenna lub jesienna aura niespecjalnie nadaje się do organizowania wyścigów Formuły 1.

Ci, którzy narzekają na włączanie do kalendarza zbyt wielu zawodów w USA albo na włączanie do harmonogramu krajów o niewielkich lub znikomych tradycjach wyścigowych muszą pamiętać o uwarunkowaniach finansowych. Niektóre wyścigi pełnią funkcję bankomatów i mają zasilać kasę całej Formuły 1 – a połowa takich przychodów jest przecież dzielona pomiędzy wszystkie zespoły (w zależności od lokaty w klasyfikacji konstruktorów), wydatnie poprawiając możliwości budżetowe przede wszystkim słabszych ekip. Oczywiście należy dbać o właściwy balans – zarówno w zakresie stosunku „porządnych” wyścigów na znanych i lubianych torach do rund typowo „bankomatowych”, jak i w kontekście ogólnej liczby wszystkich rund. Mam wrażenie, że pod obydwoma względami zbliżamy się już do ściany.

KALENDARZ F1 NA SEZON 2023
5 marca – GP Bahrajnu
19 marca – GP Arabii Saudyjskiej
2 kwietnia – GP Australii
16 kwietnia – GP Chin
30 kwietnia – GP Azerbejdżanu
7 maja – GP Miami
21 maja – GP Emilii-Romanii
28 maja – GP Monako
4 czerwca – GP Hiszpanii
18 czerwca – GP Kanady
2 lipca – GP Austrii
9 lipca – GP Wielkiej Brytanii
23 lipca – GP Węgier
30 lipca – GP Belgii
27 sierpnia – GP Holandii
3 września – GP Włoch
17 września – GP Singapuru
24 września – GP Japonii
8 października – GP Kataru
22 października – GP USA
28 października – GP Meksyku
5 listopada – GP Brazylii
19 listopada – GP Las Vegas
26 listopada – GP Abu Zabi

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here