Vergne i Ricciardo mają przed sobą duże wyzwanie: szósta lokata w mistrzostwach konstruktorów to wysoko zawieszona poprzeczka.

Mniejszy brat Red Bulla zaprezentował dziś na torze Jerez swoją tegoroczną konstrukcję. Model STR8 to pierwsze auto z Faenzy, które powstało pod wodzą nowego dyrektora technicznego Jamesa Keya. Anglik, który trafił do Toro Rosso w trakcie minionego sezonu, otwarcie żałuje, że miał za mało czasu na wdrożenie swoich koncepcji. Zapowiada, że jeszcze przed pierwszym wyścigiem auto otrzyma pakiet poważnych poprawek.

Key mówi, że poprawiono przede wszystkim charakterystykę zawieszenia, które było piętą achillesową poprzednich modeli i znacznie utrudniało dobór optymalnych ustawień na poszczególnych torach. Nowe Toro Rosso wciąż ma przednie zawieszenie z drążkami pchającymi, choć niektórzy konkurenci poszli za przykładem zeszłorocznego Ferrari i zastosowali drążki ciągnące. – Nie starczyło nam na to czasu! – odparł Key na pytanie, czy nie rozważał podobnego kroku. Oczywiście wprowadzenie takiego rozwiązania w tegorocznym modelu graniczy już z niemożliwością.

Efektem pracy nowego dyrektora technicznego jest też odejście od koncepcji mocno podciętych sekcji bocznych. Te elementy nadal są bardzo wyprofilowane, ale już nie w tak radykalny sposób jak w poprzednich dwóch modelach. Układ wydechowy skonfigurowany jest na wzór McLarena, a nie Red Bulla. Garbaty nos ukryty jest pod osłoną i w przypadku STR8 uważne oko dostrzeże granicę pomiędzy właściwą częścią nadwozia i dodanym panelem „upiększającym”.

Szef zespołu Franz Tost zapowiada, że celem na sezon 2013 jest szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów. – To ambitny plan, ale trzeba mierzyć wysoko – uważa Key. Wydaje się, że dla dziewiątej ekipy zeszłorocznych mistrzostw świata, która pokonała tylko tercet kopciuszków, jest to dość wygórowany i raczej mało realny cel.

Więcej zdjęć z prezentacji Toro Rosso STR8 znajdziecie tutaj.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here