Po czterotygodniowej wakacyjnej przerwie kierowcy F1 rozpoczynają drugą część sezonu. Pierwsza z ośmiu pozostałych do końca rywalizacji rund odbędzie się na belgijskim torze Spa-Francorchamps, na którym – jak mawia czterokrotny zwycięzca tego wyścigu Kimi Räikkönen – „kierowca robi różnicę”.

Wijący się w Ardenach tor należy do ścisłej czołówki najbardziej fascynujących obiektów F1. Najsłynniejszym fragmentem pętli jest odcinek z Eau Rouge i Raidillon, czyli słynna sekwencja zakrętów rozpoczynająca się obniżeniem, a następnie ostro wspinająca się pod górę, za ślepym łukiem na szczycie. Wrażenia związane z przejazdem tej sekcji są naprawdę niepowtarzalne, ale ciekawych miejsc na tym torze jest znacznie więcej – jak chociażby szybkie, lewe łuki Pouhon i Blanchimont.

Na Spa-Francorchamps rozegrano do tej pory 46 z 58 wyścigów Formuły 1 o Grand Prix Belgii. Poza obiektem w Walonii o punkty mistrzostw świata walczono także na Zolder (dziesięciokrotnie) i Nivelles (dwa razy).

Pomysł połączenia trójkąta dróg łączących Malmedy, Stavelot i Francorchamps w tor wyścigowy narodził się w latach 20. ubiegłego wieku. Pierwszy wyścig samochodowy na niemal 15-kilometrowej pętli odbył się tutaj w 1922 roku. Po II wojnie światowej obiekt skrócono do 14,1 km i w tej wersji był on wykorzystywany m.in. przez Formułę 1 (po raz ostatni w 1970 roku). W nowej, skróconej do siedmiu kilometrów odsłonie tor powrócił do rozkładu jazdy wyścigów z cyklu Grand Prix dopiero w 1983 roku.

W 1991 roku na torze Spa-Francorchamps debiutował Michael Schumacher. Niemiec zastąpił w ekipie Jordana Bertranda Gachota, który za użycie gazu w londyńskiej taksówce wylądował w więzieniu. „Schumi” startował z siódmej pozycji, lecz przejechał tylko kilkaset metrów, ponieważ posłuszeństwa odmówiło sprzęgło Jordana 191. Rok później właśnie w Ardenach Niemiec wygrał swój pierwszy wyścig Formuły 1, a w kolejnych latach dorzucił tam jeszcze pięć triumfów.

Co ciekawe, Schumacher tylko jeden raz startował na Spa z pole position (2002). Pod tym względem rekordzistami są Juan Manuel Fangio i Ayrton Senna – ci panowie wygrywali czasówkę w Ardenach po cztery razy. Tyle samo pole position w Belgii ma na koncie jeszcze Alain Prost, ale w przypadku Francuza jedna pierwsza pozycja startowa została wywalczona na torze Zolder.

„Schumi” pokonał za to najwięcej kilometrów w roli lidera wyścigów o Grand Prix Belgii. Siedmiokrotny mistrz świata otwierał stawkę przez 1806 km. Drugi w tym zestawieniu jest Fangio (1567), a trzeci Senna (1465).

Spośród aktualnie jeżdżących kierowców zwycięstwami w Belgii może się pochwalić pięciu kierowców. Na czele listy widnieje Kimi Räikkönen, czterokrotny triumfator wyścigów w Ardenach (2004, 2005, 2007, 2009), a w gronie szczęśliwców znajdują się jeszcze Sebastian Vettel (najlepszy w 2011 i 2013), Felipe Massa (2008), Lewis Hamilton (2010) i Jenson Button (2012).

Nigdy w Belgii nie wygrał natomiast Fernando Alonso. Jego najlepszym rezultatem pozostają drugie lokaty, wywalczone w 2005 i 2013 roku. Ponadto Hiszpan aż pięciokrotnie nie dotarł na Spa-Francorchamps do mety.

Belgijskie hity F1
1964 – Najszczęśliwsze zwycięstwo Clarka
Jim Clark nie bez powodu uchodził za jednego z ekspertów toru Spa-Francorchamps. Znalazło to odzwierciedlenie w wynikach, jakie Szkot osiągał w Ardenach. Dość powiedzieć, że pomiędzy 1962 a 1965 rokiem Clark nie znalazł w Belgii pogromcy, choć akurat w sezonie 1964 miał całą masę szczęścia.

Pokrzyżować szyki mogło mu kilku rywali, ale najbliższy sukcesu był niewątpliwie Dan Gurney, który w ten weekend spisywał się znakomicie. Niestety, na drodze do zwycięstwa stanął Amerykaninowi brak paliwa. Następnie na listę pechowców wpisali się kolejno Graham Hill (pompa paliwa) oraz Bruce McLaren, w którego samochodzie silnik stracił moc tuż przed nawrotem La Source, prowadzącym na starą prostą start/meta. W ten sposób wolno jadącego Coopera na ostatnich metrach wyprzedził Jim Clark, odnosząc najszczęśliwsze zwycięstwo w swojej karierze.

1988 – Senna
W drodze po swój pierwszy tytuł mistrza świata Ayrton Senna sięgnął po zwycięstwo m.in. na torze Spa-Francorchamps. Z powodu dominacji pakietu McLaren-Honda jedynym realnym zagrożeniem Brazylijczyka był jego zespołowy kolega, czyli Alain Prost.
Już kwalifikacje pokazały jednak, że Francuzowi trudno będzie znaleźć odpowiedź na szybkość Senny. W wyścigu się to tylko potwierdziło i Brazylijczyk bez trudno sięgnął po zwycięstwo, przecinając metę 30 sekund przed Prostem. Warto jeszcze w tym miejscu dodać, że dzięki podwójnej wygranej McLaren już w Belgii (11 z 16 wyścigów) zapewnił sobie mistrzostwo świata konstruktorów.

1991 – Debiut Schumachera
Za debiutem Michaela Schumachera w F1 stały kłopoty prawne Bertranda Gachota, który za potraktowanie londyńskiego taksówkarza gazem, wylądował w więzieniu. Poszukujący zastępstwa Eddie Jordan sięgnął po obiecującego juniora Mercedesa, wprowadzając do F1 jeden z największych talentów w dziejach sportu.

22-latek z miejsca zaprezentował swoje nieprzeciętne możliwości, kwalifikując się do wyścigu z siódmym czasem. W niedzielę nie było już tak pięknie, ponieważ w Jordanie zastrajkowało sprzęgło. Pomimo tego „Schumi” znalazł się na ustach całej F1 i błyskawicznie został przechwycony przez Benettona.

A kto wygrał ten wyścig? Ayrton Senna – po raz czwarty z rzędu, a w sumie piąty. Jedenaście lat później jego rekord zwycięstw na belgijskim torze pobił właśnie Michael Schumacher, który został tym samym nowym królem Ardenów.

1995 – Lekcja Schumachera
Czy w F1 można wygrać wyścig po starcie z P16? W 1995 roku Michael Schumacher pokazał, że jak najbardziej. Po rozegranej w zmiennych warunkach czasówce, zakończonej sukcesem kierowców Ferrari, szanse „Schumiego” na zwycięstwo wyglądały naprawdę mizernie.
Najwyraźniej jednak nikt mu nie powiedział, że wygrana w takich warunkach jest niewykonalna. Po starcie Schumacher przebił się na czwarte miejsce. Gdy awaria skrzyni biegów wyeliminowała prowadzącego Davida Coultharda, a Damon Hill i Gerhard Berger zjechali do boksów, Michael został liderem.

Wkrótce zaczął padać deszcz i Hill zjechał po deszczówki. „Schumi” pozostał tymczasem na slickach, widząc w tym jedyną szansę na zwycięstwo. Mający przewagę przyczepności Anglik szybko znalazł się za swoim rywalem, ale nie mógł znaleźć na niego sposobu.
Zachowanie „Schumiego” wzbudziło wiele kontrowersji. Z jednej bowiem strony prezentował wyjątkowy kunszt, kontrolując swojego Benettona na śliskiej nawierzchni, ale z drugiej kilka razy doprowadził do niebezpiecznej sytuacji, agresywnie broniąc się przed Hillem. Ostatecznie Anglik wyszedł na prowadzenie, wykorzystując wycieczkę Schumachera na pobocze, ale straconego w walce czasu nie dało się nadrobić. Tym bardziej, że tor zaczął wysychać i Niemiec wrócił do gry. Na kolejnej rundzie był o 10 sekund szybszy od Damona i odzyskał prowadzenie.
W drugiej połowie wyścigu zapachniało emocjami, ponieważ zarządzono neutralizację. Wydawało się, że Hill powalczy z Schumacherem o zwycięstwo. Do pojedynku wtrącili się jednak sędziowie, wlepiając Anglikowi karny postój w boksach za przekroczenie prędkości w alei serwisowej. Było po zawodach.

1998 – O włos od rękoczynów
Jak przystało na Ardeny, kapryśna pogoda nie zawiodła i na zalanym deszczem Spa napisała scenariusz, którego (przy drobnym udziale dyrekcji wyścigu i niejakiego DC) nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. Zaczęło się oczywiście od trzęsienia ziemi. Pomimo nadzwyczaj trudnych warunków zdecydowano się na normalny start. To nie mogło się powieść i za La Source doszło do zbiorowego karambolu, zapoczątkowanego przez Davida Coultharda. Na zjeździe w kierunku Eau Rouge Szkot stracił panowanie nad swoim McLarenem, uderzył w murek i wrócił przed nosem nadjeżdżających rywali, rozpoczynając prawdziwą reakcję łańcuchową, która pochłonęła kilkanaście aut. Wyścig oczywiście przerwano.

Drugi start (zabrakło czterech kierowców) przebiegł zdecydowanie spokojniej, choć nie obyło się bez starcia na najwyższym szczeblu. Na wyjściu z La Source Mika Häkkinen obrócił się po kontakcie z Schumacherem i został uderzony przez Johnny’ego Herberta, żegnając się z wyścigiem. „Schumi” miał znacznie więcej szczęścia i jechał na drugiej pozycji, za Damonem Hillem, który wykorzystał całe zamieszanie.
Ze względu na konieczność uprzątnięcia samochodu Häkkinena zarządzono krótką neutralizację. Po restarcie Schumacher rozprawił się z Hillem i zaczął się od niego oddalać w tempie trzech sekund na okrążeniu. Jego przewaga urosła do 39 sekund, gdy przed nim pojawił się dublowany Coulthard (po starcie zderzył się z Alexem Wurzem). W chmurze wodnego pyłu spod kół McLarena Michael nie zauważył, że Szkot odpuścił i najechał na rywala. Pozbawione prawego przedniego koła Ferrari potoczyło się do alei serwisowej, gdzie „Schumi” postanowił wymierzyć Szkotowi sprawiedliwość. Do rękoczynów na szczęście nie doszło, ponieważ skutecznie powstrzymali go członkowie zespołów.

Po przygodzie Schumachera, na prowadzenie wrócił Hill, który finiszował przed partnerującym mu w Jordanie Ralfem Schumacherem. – Chciałem dać ekipie Jordana jej pierwsze zwycięstwo w F1 i udało mi się to osiągnąć – cieszył się mistrz świata z 1996 roku, dla którego wygrana w Belgii okazała się ostatnim triumfem w karierze.

2000 – Na trzeciego
W 2000 roku legendarny belgijski tor był areną jednego z najpiękniejszych pojedynków w dziejach Formuły 1. W pierwszoplanowych rolach wystąpili Mika Häkkinen i Michael Schumacher, którzy stoczyli fantastyczną walkę o zwycięstwo. Pięć okrążeń przed metą odrabiający straty po piruecie na Stavelot Fin przypuścił na prostej Kemmel atak na swojego rywala. Niemiec bezceremonialnie zamknął jednak przed nim drzwi.
Na kolejnej rundzie, za Eau Rouge i Raidillon, Mika ponownie znalazł się na plecach Michaela. Obaj w szalonym tempie zbliżyli się na Kemmel do dublowanego Ricardo Zonty. Schumacher ominął Brazylijczyka z lewej strony, natomiast pędzący 321 km/godz. Häkkinen z prawej, wyprzedzając jednocześnie kierowcę Ferrari. Manewr był nadzwyczaj błyskotliwy i otworzył Finowi drogę do jego jedynego triumfu w Belgii.

http://www.youtube.com/watch?v=-eE3gCy5zvM

– Prawdopodobnie i tak byłem wystarczająco blisko, aby wyprzedzić Michaela, ale dzięki Ricardo zyskałem jeszcze trochę rozrzedzonego powietrza i znalazłem się na prowadzeniu – skwitował Häkkinen swój fantastyczny atak na Schumachera.

2008 – Gdzie dwóch się bije…
Deszczowa końcówka wyścigu na Spa-Francorchamps w 2008 roku przypominała prawdziwy dreszczowiec. Padać zaczęło trzy okrążenia przed metą. Wykorzystując fakt, że opony w McLarenie wolniej traciły temperaturę, Lewis Hamilton zaatakował prowadzącego Kimiego Räikkönena po zewnętrznej ostatniej szykany. Fin nie zostawił mu jednak miejsca i Lewis pojechał na skróty, w związku z czym musiał mu oddać pozycję. Zrobił to jednak bardzo sprytnie. – Lekko przyspieszałem i kiedy Kimi znalazł się przede mną, wcisnąłem gaz do dechy, chowając się za nim, a następnie przepuszczając atak po wewnętrznej La Source – relacjonował Hamilton.

Kimi nie miał oczywiście zamiaru odpuszczać i rzucił się w pościg za Lewisem. Pouhon pokonał poboczem, ale podczas dublowania Nico Rosberga w Fagnes to Hamilton wpadł w tarapaty i Räikkönen odzyskał prowadzenie. Być może poczuł się zbyt pewnie, bo otworzył przepustnicę i jego Ferrari wykonało piruet. Anglik znowu był liderem. Szarżę Fina ostatecznie przerwał poślizg na Blanchimont, zakończony solidnym pocałunkiem z barierą. Pozbawiony głównego rywala Hamilton pierwszy wpadł na metę, lecz jakież było jego zdziwienie, gdy po wyścigu doliczono mu do wyniku 25 sekund za ścięcie szykany. To oznaczało spadek na trzecie miejsce. Zwycięstwo powędrowało w ręce Felipe Massy.

2009 – Räikkönen po raz czwarty
W sezonie stojącym pod znakiem ekipy Ross Brawna i jej cudownego patentu, czyli podwójnego dyfuzora, kierowcy Ferrari nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. Pomimo tego Kimi Räikkönen zdołał potwierdzić, że jest prawdziwym królem Ardenów. W odniesieniu sukcesu trochę pomogli Finowi konkurenci, ale tak czy siak „Iceman” spisał się znakomicie. Po starcie błyskawicznie przebił się za prowadzącego Giancarlo Fisichellę (sensacyjnego zdobywcę pole position), a gdy z toru zjechał samochód bezpieczeństwa (wprowadzony po kolizji kilku rywali), bez problemów rozprawił się z Włochem i pomknął po swoje czwarte zwycięstwo na belgijskim torze. Była to jedyna wygrana Ferrari w 2009 roku i pierwszy triumf samochodu włoskiej stajni z KERS.

2011 – Poza granicą bezpieczeństwa
Wyścig w 2011 roku zakończył się podwójnym zwycięstwem kierowców Red Bulla. Pierwszy linię mety minął Vettel, a za nim finiszował Webber. Warto jednakowoż pamiętać, że zespół Czerwonego Byka podjął na Spa duże ryzyko, stosując niezgodny z zaleceniami firmy Pirelli kąt pochylenia przednich kół – wszystko w imię lepszych osiągów w kwalifikacjach. Ryzyko zaowocowało pęcherzykami na oponach i mistrzowie świata poprosili sędziów o możliwość wymiany ogumienia. Prośba została odrzucona. Pomimo tego, jak również konieczności szybkiej wizyty w alei serwisowej podczas wyścigu, Vettel i Webber z łatwością sięgnęli po dublet.

Grand Prix Belgii 2013 w pigułce
Pole position: Lewis Hamilton (Mercedes) – 2.01,012
Najwyższa prędkość w kwalifikacjach: Mark Webber (Red Bull-Renault) – 302,7 km/h
Najwyższa prędkość w wyścigu: Felipe Massa (Ferrari) – 307,2 km/h
Wyniki wyścigu:
1. Sebastian Vettel (Red Bull-Renault) 1:23.42,196 (220,817 km/h)
2. Fernando Alonso (Ferrari) +16,869
3. Lewis Hamilton (Mercedes) +27,734
Liczba pit stopów zwycięzcy: 2 (14 i 30 okr.)
Najkrótszy pit stop: Sergio Pérez (McLaren-Mercedes) 17,378
Liderzy: 1-44 Vettel
Najszybsze okrążenie: Sebastian Vettel (Red Bull-Renault) 1.50,756 (227,657 km/h) – 40 okr.

Zwycięzcą inauguracyjnego wyścigu w Belgii (1950) był Juan Manuel Fangio.

Bruce McLaren ostatnie ze swoich czterech zwycięstw w F1 odniósł w 1968 roku na Spa-Francorchamps. Był to jedyny triumf Nowozelandczyka w samochodzie własnej konstrukcji (McLaren M7A).

Triumfatorem ostatniego wyścigu F1 na starej pętli Spa-Francorchamps był Pedro Rodriguez, dosiadający BRM P153.

W latach 1962-1965 Jim Clark zgarnął cztery Grand Prix Belgii z rzędu. Jego wyczyn wyrównał Ayrton Senna, niepokonany na Spa od 1988 do 1991 (Brazylijczyk zwyciężył w Belgii jeszcze w 1985 roku, więc w sumie miał na koncie pięć wygranych).

Na torze Nivelles Formuła 1 gościła dwukrotnie. W obu przypadkach na najwyższym stopniu podium stawał Emerson Fittipaldi – w 1972 roku w barwach Lotusa, a w sezonie 1974 (na zdjęciu) za sterami McLarena.

Gunnar Nilsson wygrał w F1 tylko jeden wyścig – Grand Prix Belgii w 1977 roku.

Weekend na torze Zolder w 1982 roku przyniósł tragiczne żniwo. Pod koniec sesji kwalifikacyjnej Gilles Villeneuve wyjechał na tor z zamiarem poprawienia czasu swojego kolegi, Didiera Pironiego. W trakcie szybkiego kółka Kanadyjczyk zbliżył się do wolno jadącego Jochena Massa. Widząc Gillesa w lusterkach, Niemiec odbił w prawo, na swoje nieszczęście Villeneuve zrobił to samo. Rozpędzone Ferrari najechało na tylne koło Marcha, wystrzeliło w powietrze i koziołkując, wyrzuciło ciało Kanadyjczyka z kokpitu. Obrażenia okazały się – niestety – zbyt poważne, żeby lekarze mogli uratować życie Gilles’a…

Dwa lata później Zolder był areną zwycięstwa nowego kierowcy Scuderii Ferrari – Michele Alboreto.

W 1992 roku podczas piątkowego treningu na zakręcie Blanchimont poważną kraksę przeżył Eric Comas. Francuz zawdzięcza życie Sennie, który zatrzymał swojego McLarena i ruszył sprintem ratować młodszego kolegę.

W 1994 roku reprezentujący Jordana Rubens Barrichello (na zdjęciu) zdobył na belgijskim torze swoje pierwsze pole position. W wyścigu pierwszy linię mety przeciął Michael Schumacher, ale sędziowie dopatrzyli się zbyt mocno startej deski mocowanej do podwozia (efekt wcześniejszego piruetu) i przyznali zwycięstwo Damonowi Hillowi.

W sezonie 2004 niepodzielnie królowało Ferrari z Michaelem Schumacherem i Rubensem Barrichello w składzie. W Belgii obaj panowie musieli jednak uznać wyższość Kimiego Räikkönena w McLarenie MP4-19B.

Przed dwoma laty Romain Grosjean sprowokował po starcie kolizję, której ofiarami padli Fernando Alonso, Lewis Hamilton i Sergio Pérez. Za swój wyczyn Francuz został wykluczony z wyścigu we Włoszech.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here