Zespół Mercedes wykonał poważny krok w stronę odniesienia pierwszego zwycięstwa w tym roku. Nico Rosberg po uzyskaniu najlepszego czasu we wszystkich sesjach treningowych dorzucił trzecie z rzędu pole position, a dzięki drugiej lokacie Lewisa Hamiltona „Srebrne Strzały” powtórzyły sukces sprzed dwóch tygodni, zajmując cały pierwszy rząd na starcie. Jutro któryś z nich musi wygrać – jeśli nie teraz, to kiedy?

Chłodniejsze warunki zagrały na korzyść Red Bulla i Sebastian Vettel był bliski pokonania Mercedesów, ale w decydującej próbie mistrz świata popełnił błąd w zakręcie Mirabeau i do drugiego w karierze pole position w Monako ostatecznie zabrakło mu 0,105 sekundy. Zamiast czystego widoku na 212 metrów dzielące pierwsze pole startowe od wierzchołka zakrętu Ste. Devote, będzie miał jutro przed sobą dwa tylne skrzydła srebrnych samochodów. Ross Brawn zapowiada co prawda, że obaj jego kierowcy będą mieli wolną rękę w niedzielnej walce, ale trudno się spodziewać, że ekipa oprze się pokusie „kontrolowania” stawki przy użyciu zawodnika jadącego na drugiej pozycji – oczywiście o ile duet Mercedesa wyjedzie z pierwszego zakrętu na prowadzeniu.

Zakładając, że prognoza pogody się sprawdzi i jutro będzie sucho, Pirelli podpowiada taktykę dwóch lub jednego postoju. Nie ulega wątpliwości, że bardzo dużo będzie zależało nie tylko od sytuacji na torze (neutralizacje itp.), ale też od warunków – sobotnie opady deszczu z pewnością mają wpływ na stan nawierzchni i trzeba to będzie wziąć pod uwagę przy ocenie wytrzymałości ogumienia.

Nie ulega wątpliwości, że im mniejsza liczba zjazdów, tym większa szansa Mercedesa na zrobienie użytku ze startu z pierwszej linii. Przy taktyce oczywiście trzeba brać pod uwagę sytuację na torze: wyjechanie z boksów „w tłumie”, nawet za sporo wolniejszym samochodem, to niemal gwarantowana strata czasu i automatyczny brak możliwości wykorzystania przewagi świeżego ogumienia. Ktoś pamięta, jak David Coulthard w 2001 roku spędził pełne frustracji 35 okrążeń, nie mogąc swoim McLarenem wyprzedzić Enrique Bernoldiego w Arrowsie?

Przy bezproblemowym przejechaniu pierwszego zakrętu i odpowiedniej taktyce Mercedes może więc mieć nadzieję na sukces. Statystycznie start z czoła stawki to gwarancja sukcesu, ale nie zapominajmy, że jeszcze dwa tygodnie temu to samo można było powiedzieć o Barcelonie – a jak się skończyło, dobrze pamiętamy. „Srebrne Strzały” miały już na koncie pole position w Monako, zdobyte w 1955 roku (i jednocześnie start dwóch samochodów z pierwszego rzędu, z którego wówczas ruszały trzy auta) – ale wyścig wygrał ruszający z 9. pola Maurice Trintignant w Ferrari.

Scuderia raczej nie liczy na sukces – mechanicy przeżywali déjà vu, bo tak samo jak trzy lata temu musieli odbudowywać rozbity w porannym treningu samochód, tym razem Felipe Massy. W sezonie 2010 kraksę na podjeździe do Casino zaliczył Fernando Alonso, a po starcie z pasa serwisowego i zaliczeniu jedynej zmiany opon na pierwszym okrążeniu (pamiętacie „pancerne” Bridgestone’y?) dojechał do mety na szóstej pozycji. Jutro ruszy do wyścigu właśnie z szóstego pola – różnica między nim i piątym w czasówce Kimim Räikkönenem wyniosła zaledwie 0,002 sekundy. Wyklucza walkę o zwycięstwo, za to skupia się na finiszu przed rywalami w walce o tytuł: czyli przed Kimim i Sebem.

Alonso realnie podchodzi do swoich szans, choć nawet przeskoczenie przed Lotusa i Red Bulla może się nie udać. O wiele większym optymistą jest Adrian Sutil: kierowca Force India zapowiada, że po starcie z ósmego pola… będzie walczył o podium. Trzymamy kciuki, podobnie jak za dobry występ Gieda van der Garde’a – Holender po raz pierwszy w tym sezonie wprowadził Caterhama do Q2 i przedzielił obu kierowców Williamsa, wyprzedzając uznawanego za specjalistę od Monako Pastora Maldonado. Teraz trzeba będzie tylko przetrwać pierwszy zakręt – ale takie samo zadanie czeka całą stawkę.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here