Sport na najwyższym poziomie kojarzy się z profesjonalizmem, a nie z błędami. Jednak od czasu do czasu przychodzi taki dzień, kiedy coś idzie nie tak. W zmiennych warunkach podczas kwalifikacji na Silverstone pogubili się niemal wszyscy, a niecodzienny układ na polach startowych gwarantuje interesujący wyścig.

Lewis Hamilton popełnił błąd indywidualny: sam zdecydował, żeby odpuścić ostatnią próbę w Q3, rezygnując z walki o czas jeszcze w pierwszym sektorze. Za to Niemcy grali do końca – aż trzej reprezentanci tego kraju przeskoczyli przed lokalnego bohatera, a w połączeniu z lepszymi czasami duetu McLarena oznacza to dopiero szóste pole startowe. Takimi błędami przegrywa się tytuł – nic nie stało na przeszkodzie, żeby dokończyć szybkie okrążenie. Jeśli dobrze liczę, to trzeci raz z rzędu Hamilton grzebie swoje szanse na dobry wynik już w kwalifikacjach – a biorąc pod uwagę jego czystą szybkość, akurat pod tym względem powinien zdecydowanie górować nad Nico Rosbergiem.

Zespołowe błędy popełniło kilka dużych, zaliczanych do czołówki ekip – na czele z Ferrari i Williamsem. Scuderię z błotem zmieszał Fernando Alonso, który po raz pierwszy od Grand Prix Monako 2010 nie wszedł do Q2 – tyle, że wtedy w ogóle nie wziął udziału w czasówce, po rozbiciu samochodu podczas porannego treningu. Hiszpan podkreślił, że zespół musi szybciej podejmować decyzje i trafnie zauważył, że kiedy inni poprawiali czasy na suchym torze, on i Kimi siedzieli w garażu. Warto jednak zauważyć, że w poprawieniu czasu nie pomogła mu wycieczka poza tor.

Z kolei Williams próbował zaoszczędzić opony – i tak się złożyło, że zaoszczędził ich aż nadto, ale nie sądzę, aby zysk w postaci trzech świeżych kompletów pośredniej mieszanki zrównoważył start z odległych pozycji. I tak dopisało im szczęście – po karach dla innych kierowców Valtteri Bottas, Felipe Massa oraz Alonso zyskali po trzy pozycje, a Räikkönen przesunął się o dwie.

Błąd popełnił także Lotus: samochód Pastora Maldonado został w Q2 zatankowany zbyt małą ilością paliwa. Wenezuelczykowi kazano zatrzymać się na torze, ale kary nie udało się uniknąć. W baku musi pozostać taka ilość paliwa, aby samochód mógł dotrzeć do boksów, plus jeden litr do pobrania próbki. Stwierdzono, że Maldonado potrzebowałby 1,1 litra na dojechanie do alei serwisowej, czyli po dodaniu jednego litra „dla sędziów” w zbiorniku powinno być 2,1 litra. Tymczasem sędziowie zdołali pobrać tylko 0,6 litra.

Błędu na torze uniknął zdobywca pole position Nico Rosberg – który też rozważał pozostanie w garażu w końcówce Q3. – Przyszedł mi do głowy cytat z Michaela Jordana: „Pudłujesz 100% rzutów, na które się nie decydujesz”.

Podejście chwalebne, ale liderowi mistrzostw pomyliły się gwiazdy północnoamerykańskiego sportu: autorem złotej myśli o 100% strzałów (w oryginale „shots” – po polsku rzuty w koszykówce, strzały w hokeju) był kanadyjski hokeista Wayne Gretzky, czterokrotny zdobywca Pucharu Stanleya. Na szczęście błędne przytaczanie autorów złotych myśli nie ma żadnego wpływu na wyniki na torze i dziś Rosberg może wykonać kolejny krok w kierunku tytułu. Hamilton, który na domiar złego nie ma żadnych danych z długich przejazdów na suchym torze, znów musi ograniczać straty i szczytem marzeń powinno być dla niego drugie miejsce.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here