Miało być pięknie, wyszło jak zwykle. Jeszcze po trzecim treningu ostrzono sobie zęby na pojedynek Mercedesa i Ferrari: wszak Nico Rosberg, Lewis Hamilton i Sebastian Vettel zmieścili się w zaledwie 15 setnych sekundy. Nic z tego: nie chodzi nawet o to, że mistrzowie świata maskowali tempo – zwłaszcza że nie maskowali. Inżynierowie Ferrari nie sprostali wyzwaniu i tam, gdzie Mercedes utrzymał osiągi, a Red Bull przyspieszył, oni zwolnili. Rozmowy kierowców z dziennikarzami po kwalifikacjach, zawsze relatywnie krótkie i bezlitośnie kończone najdalej po dziesięciu minutach, tym razem przerwano po pięciu (Kimi) oraz niespełna trzech i pół (Seb).

– Dla nas to taka sama niespodzianka jak dla was – zdążył powiedzieć Vettel. – Jeszcze nie rozumiemy przyczyn, ale na pewno jakaś jest. Raczej nie chodziło o ogólny brak prędkości, bo we wszystkich poprzednich sesjach pokazywaliśmy szybkość. Samochód zachowywał się znacznie gorzej niż wcześniej. Nie wierzę, że chodzi o jeden zakręt, traciliśmy czas wszędzie i to sugeruje, że chodzi o ogólny brak przyczepności. To raczej my spisaliśmy się słabiej, a nie Mercedes i Red Bull powyżej oczekiwań.

– W ostatnim sektorze tracimy najwięcej – skomentował Räikkönen. – Tak, zmieniliśmy ustawienia [przed kwalifikacjami], ale jesteśmy szybsi niż rano. Poszliśmy naprzód, ale z jakiegoś powodu inni zrobili lepszą robotę.

Inni, czyli przede wszystkim Lewis Hamilton: trzecie w tym sezonie pole position i można utrzymywać, że ma stuprocentową skuteczność. W dwóch poprzednich sesjach kwalifikacyjnych posłuszeństwa odmawiał samochód. Teraz mistrz świata wrócił na czoło stawki, gdy po nieudanych piątkowych treningach poszedł z ustawieniami w stronę obraną przez Rosberga. Z kolei lider punktacji zachowuje spokój, licząc na dobry start i strategię.

Pod tym względem szykuje się w miarę prosty wyścig na dwa pit stopy (miękkie/miękkie/pośrednie, według Pirelli zjazdy w okolicach 20. i 40. okrążenia), ale w grę wchodzą też trzy – również z miękką mieszanką w roli głównej, ale warto pamiętać o tym, że lwią część pracy w treningach Mercedes wykonał na pośredniej – wolniejszej na pojedynczym kółku o mniej więcej sekundę, ale o znacznie równiejszych osiągach.

Mercedesy i Ferrari przedzielił duet Red Bulla. Max Verstappen przez większość kwalifikacji uzyskiwał lepsze czasy od Daniela Ricciardo, ale kiedy miało to znaczenie, Australijczyk przejechał świetne kółko. Miał tylko jedną próbę – jeden komplet świeżych miękkich opon na samą końcówkę Q3 – i ze sporym zapasem pokonał 18-letniego Holendra, który powtarza, że wciąż nie doszedł do limitu nowego dla siebie samochodu. – To jak pierwszy dzień zimowych testów, auto jest zupełnie inne – tłumaczył Max.

Z kolei kubełek zimnej wody na rozochoconych postawą nastolatka dziennikarzy wylał Jenson Button. – Nie może być z siebie zadowolony, przegrał kwalifikacje o 0,4 sekundy – mówił kierowca McLarena. – Zresztą nie da się ocenić kierowcy na podstawie jednej sesji kwalifikacyjnej, sezon składa się z 21 wyścigów.

Anglik tym razem przegrał walkę wewnątrz zespołu, a Fernando Alonso po raz pierwszy w aktualnej epoce McLarena i Hondy wprowadził swój zespół do Q3. – Osiągnęliśmy mały cel, ale przed nami jeszcze daleka droga. Główny cel jest cały czas taki sam, mistrzostwo świata – mówił Hiszpan niemal dokładnie w trzecią rocznicę swojego 32., jak dotąd ostatniego zwycięstwa w Formule 1. Odniósł je przed własną publicznością, za sterami Ferrari, po starcie z piątego pola – najniższego w historii wszystkich zwycięzców Grand Prix na katalońskim torze. Poza nim jedynie Michael Schumacher zwyciężał tu po starcie spoza pierwszego rzędu: dokonał tej sztuki w pamiętnym deszczowym wyścigu w sezonie 1996, zwyciężając po raz pierwszy w barwach Ferrari – startował z trzeciego pola i przez dużą część wyścigu silnik V10 w jego samochodzie pracował na dziewięciu cylindrach.

Pozostałe 23 wyścigi pod Barceloną zawsze wygrywał zawodnik ruszający z pierwszego rzędu, w tym aż 19 razy posiadacz pole position. Statystyka wskazuje jasno na triumf Mercedesa, ale być może po zażartej walce zespołowych partnerów. Ciekawie szykuje się starcie Red Bulla i podrażnionego Ferrari, a środek stawki jak zawsze powinien obfitować w interesujące pojedynki.

1 KOMENTARZ

  1. Liczyłem że Mercedes w końcu zacznie przegrywać. Bossowie podejmą decyzję o nowych wyzwaniach. W F1 Mercedes zostanie jako dostawca silników, zawsze to dobry PR, wygrywa zespół xxx-Mercedes,yyy-Mercedes. Sam koncern zacznie inwestować ot choćby w WRC. Tam ich chyba jeszcze nie było. No i taki Mercedes WRC z Kubicą w teamie to byłoby coś 🙂 Niestety po dzisiejszych kwalifikacjach wygląda na to że Mercedes jako zespół jeszcze na wiele lat pozostanie w F1 i to jako dominator.

    P.S. Mikołaj zapytaj, jeśli masz taką możliwość, Toto Wolfa, czy wie że Kubica startował Mercedesem w 12-godzinnym wyścigu? 🙂

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here